W kwietniu ma dojść do spotkania polskiego ministra rolnictwa Stanisława Kalemby z Petrem Bendlem, jego odpowiednikiem w Czechach. Rozmowy mają dotyczyć m.in. zastrzeżeń, jakie Czesi mają wobec polskiej żywności. Nagonka na nasze produkty w Czechach trwa już od niemal roku. Ich bezpieczeństwo podważył, m.in. szef tamtejszej Inspekcji Rolno-Spożywczej Jakub Sebesta. – Czesi reagują nerwowo, ponieważ boją się, że nie powstrzymają ekspansji polskiej żywności, konkurując z nami cenowo, jakościowo czy marketingowo – komentuje Andrzej Gantner, dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności.
Na polskie produkty przypada już 16 proc. czeskiego rynku spożywczego. – To łakomy kąsek, który można przejąć, podważając wiarygodność naszej żywności – obawia się Andrzej Gantner. – Ataki mogą jednak zaszkodzić także wizerunkowi naszych produktów na rynku unijnym – dodaje.
Czarny PR wokół naszej żywności rozpętali także Słowacy. O zarzutach wobec naszych produktów z tamtejszym premierem Robertem Fico w ostatnią środę rozmawiał szef polskiego rządu Donald Tusk.
Fico zapewnił, że nie jest zainteresowany kampanią przeciwko polskiej żywności. Firmy spożywcze znad Wisły domagają się jednak zdecydowanie bardziej stanowczych działań. I to nie tylko od naszych polityków.
– Potrzebna jest także reakcja Komisji Europejskiej, ponieważ to, co robią Czesi i Słowacy, poważnie narusza fundamenty unijnego rynku – uważa Andrzej Gantner.