Przez całe lata absolutnym rekordzistą w żyłowaniu kosztów były dwie linie niskokosztowe – hiszpański Vueling i Ryanair. W tych dwóch liniach koszty pracy wynoszą mniej niż 10 proc. całkowitych kosztów działalności. Teraz jednak, według analitycznej firmy CAPA Aviation News, w oszczędnościach wyprzedził je węgierski Wizz Air, gdzie koszty stanowią jedynie 6,5 proc.
W efekcie redukcji zatrudnienia i prowadzonej restrukturyzacji mocno spadły koszty pracownicze w polskim LOT (obecnie stanowią 9,3 proc. wszystkich).
Zaraz za tymi liniami plasuje się grecka linia lotnicza Aegean Air, powstała tuż przed wybuchem kryzysu w tym kraju – z kosztami płacowymi w wysokości niewiele ponad 10 proc. wszystkich wydatków przewoźnika.
Na drugim biegunie jest Air France/KLM i SAS, gdzie te wydatki przekraczają 30 proc. wszystkich kosztów. Wśród dużych linii tradycyjnych najlepiej gospodaruje pieniędzmi British Airways (22 proc.), a w przypadku Lufthansy jest to 23,4 proc. Gdyby jednak włączyć do Grupy Lufthansy wszystkie niskokosztowe linie, z którymi niemiecki przewoźnik jest powiązany, wydatki płacowe drastycznie spadają i wynoszą jedynie 16,7 proc.
Przy tym Niemcy nie są wyjątkiem, bo na przykład w IAG, w skład którego wchodzą British Airways i Iberia, także występują różnice i okazuje się, że koszty pracownicze w hiszpańskiej linii pochodzącej z biedniejszego kraju są o jedną trzecią wyższe, niż u Brytyjczyków.