Kolejni przewoźnicy w Europie odchodzą od tego modelu albo wydzielają niskokosztowego przewoźnika. Cechy linii tradycyjnej i niskokosztowej chce połączyć LOT.
Z kolei Lufthansa powołuje od lata linię Germanwings, gdzie można wybrać opcję, czy chcemy tylko lecieć, czy także zjeść, napić się, otrzymać punkty Miles & More, przewieźć bagaż oprócz podręcznego. Od tego zależy cena biletu.
Przewoźnik nie planuje kopiowania akcji Ryanaira i WizzAira i sprzedawania biletów za 1 euro. Cena wyjściowa to 33 euro plus to, co zechcemy dokupić, bądź – specjalna promocja na rynku polskim – 99 zł. Ta linia ma latać do największych lotnisk niemieckich z wyjątkiem głównych centrów przesiadkowych – Monachium i Frankfurtu.
Rozwiązania Lufthansy skopiowały Air France, powołując linię HOP!, oraz Iberia, tworząc Iberia Express i przejmując wspólnie z British Airways hiszpańską hybrydę – Vuelinga.
Tyle że Air France sam myśli o zwiększeniu dochodów. Nieoficjalnie już wiadomo, że jeszcze w tym roku linia zamierza wprowadzić opłaty za bagaż i to wcale niemałe, bo zależnie od długości trasy od 30 do 50 euro za sztukę. Uzasadnienie brzmi, że na trasach krótszych pasażerowie bardzo rzadko nadają bagaż. Ale nikt nie informuje, że podróż bez bagażu przy tym stanieje.