Sposób, w jaki P4, operator sieci Play, zdobywa rynek użytkowników telefonii komórkowej w Polsce, pokazuje, że jeszcze kilka lat temu można było długofalowo i dość precyzyjnie planować działalność. – Jesteśmy blisko planów założonych siedem lat temu – mówi Joergen Bang-Jensen, prezes P4.
Islandzki fundusz Novator, który do spółki z Netią założył Playa, prognozował, że w 2011 r. udział nowej, czwartej sieci w polskim rynku (pod względem liczby klientów) wyniesie do 12 proc. I niewiele się pomylił. Rok 2011 sieć zakończyła z 14-proc. udziałem w rynkowym torcie, a rok 2012 r. już z udziałem 16 proc. Do 20 proc. brakuje coraz mniej. Według prognoz islandzkiego funduszu Play miał osiągnąć ten próg w 2015 r. Niewykluczone, że stanie się to o rok wcześniej.
W kwestii przychodów rzeczywistość okazała się jednak nieco trudniejsza. Przychody Playa nie rosły tak dynamicznie, jak pierwotnie liczyli założyciele. Szacowali, że 3,5 mld zł sprzedaży spółka wypracuje w 2011 r. Udało się to dopiero rok później. Za to zgodnie z planem Play zaczął świadczyć usługi dla wirtualnych operatorów (MVNO). Ma siedmiu takich partnerów.
MTR i krach
W 2006 r. właściciele Playa mogli nie spodziewać się tak silnych cięć hurtowych stawek rozliczeniowych pomiędzy sieciami komórkowymi (MTR), które od 2006 r. obniżyły przychody sieci komórkowych w Polsce o 5–6 mld zł.
– Sądzę, że w prognozach założyciele Playa mogli uwzględniać korzyści z wyższych względem konkurencji MTR, ale raczej nie mogli przewidzieć całej siły spadku MTR-ów – uważa Grzegorz Bernatek, analityk Audytela. To m.in. z powodu cięć MTR-ów cel przychodowy Novatora wygląda na nierealny. Fundusz szacował w 2006 r., że w 2015 r. Play wypracuje ponad 6 mld zł przychodów.