Odchodzący prezes Lufthansy Christoph Franz zostawi swoją linię w połowie procesu restrukturyzacyjnego, który sam wymyślił i z żelazną konsekwencją, nie oglądając się na nic, wprowadzał w życie.
Analitycy oceniają, że jest to fatalne dla przewoźnika, ponieważ silny lider zostawia firmę w połowie trudnej drogi. Ich zdaniem, ktokolwiek by był następcą Franza, nawet jego mentor i poprzednik Wolfgang Mayhuber, linia ucierpi z tego powodu. 53-letni Franz, w przeszłości szef Swiss International, ma jednak inny pomysł na swoją przyszłość – jest to prezesura w Roche. I jakkolwiek zarząd i rada nadzorcza nie zapewnialiby teraz, że przekazanie władzy odbędzie się spokojnie i bez napięć i zmian w stylu zarządzania jest to mało prawdopodobne.
Francuzi zwalniają
Lufthansa dzisiaj naciskana z jednej strony przez niskokosztowych przewoźników, z drugiej zaś przez młode i bogate i doskonale zorganizowane linie z Bliskiego Wschodu, znalazła się w bardzo trudnej sytuacji. – Mam świadomość, że latamy teraz wyłącznie pod wiatr – przyznał Franz. Jego odejście rynek ocenia jako poważny uszczerbek dla przewoźnika.
Niemiecki przewoźnik nie jest jedyny wśród europejskich linii, który ma dzisiaj kłopoty. W środę pogłoski o masowych zwolnieniach potwierdził francuski Air France. Linia zapowiadała zwolnienia rzędu 2500 osób już z końcemlipca tego roku. W środę nie tylko oficjalnie o nich poinformowała, ale i przedstawiła dalsze plany zmniejszenia zatrudnienia o 2,6–3 tys. osób. to oznacza, że łącznie z Air France odejdzie ok. 10 proc. załogi. Pracownicy otrzymają propozycje odejścia na wcześniejsze emerytury bądź skorzystania z programu dobrowolnych odejść. Jednocześnie francuski przewoźnik informuje, że pozbędzie się boeingów 747. – Bez tych decyzji, przy bardzo trudnej sytuacji na rynku i spadających przewozach, nie będziemy w stanie wypracować zysku w tym roku – przyznał dyrektor generalny przewoźnika Alexandre de Juniac. Cały proces ma się zakończyć z upływem tego roku.
Między młotem a kowadłem
O konieczności ostrego cięcia kosztów właśnie z powodu bliskowschodniej konkurencji oraz linii niskokosztowych mówi także Willie Walsh, prezes International Airlines Group, w skład której wchodzą British Airways, hiszpańskie Iberia i Iberia Express oraz niskokosztowy Vueling. Jego zdaniem z jednej strony przewoźnicy, walcząc o pozostanie na plusie, muszą ostro ciąć koszty, z drugiej zaś dbać o komfort na dłuższych trasach, żeby wygrać w rywalizacji o pasażerów z takimi liniami, jak Etihad czy Emirates. – Dzisiaj skupiamy się na zmniejszaniu podstawowych kosztów i zwiększamy efektywność krótkich połączeń. Ci, którzy tego nie zrobią, będą mieli trudności z przetrwaniem – powiedział Walsh. Tyle, że obniżenie kosztów także wiąże się z wydatkami. Na ratowanie Iberii IAG już wydała miliard euro. Prezes IAG nie ukrywa również, że bardzo mało prawdopodobny jest udział jego grupy w konsolidacji sektora lotniczego w Europie. – Jeśli już, to poza naszym kontynentem – mówi.