W sądzie federalnym w Nowym Jorku rozpoczyna się we wtorek proces, w którym koncern naftowy będzie starał się zapobiec, by wieśniacy i ich adwokat po Harwardzie Steven Donziger nie mogli wykorzystywać amerykańskich sądów do zmuszenia go do podporządkowania się wyrokowi z Ekwadoru. Sukces w tej batalii w USA ułatwiłby Chevronowi obronę w innych krajach, w których mecenas Donziger i jego klienci mogliby dochodzić swych racji.
- Uważamy, że każdy wymiar sprawiedliwości, stosujący się do rządów parwa uzna tamten wyrok za bezprawny i nie do wykonania, bo jest owocem oszustwa — oświadczył rzecznik koncernu Morgan Crinklaw.
Donziger i jego klienci twierdzą, że nie zrobili nic karygodnego w uzyskaniu tamtego orzeczenia i zarzucają stronnicze nastawienie do nich sędziemu rejonowemu Lewisowi Kaplanowi. — Twierdzenia Chevronu są całkowicie bezpodstawne — stwierdził Chris Gowen, rzecznik Donzigera i Ekwadorczyków.
Obecna rozprawa jest najnowszym rozdziałem w sporze o skażenie środowiska w latach 1964-92 na złożu w północno-wschodnim Ekwadorze, eksploatowanym przez Texaco, który został w 2001 r. kupiony przez Chevrona. Koncern twierdzi, że Texaco oczyścił tę część zanieczyszczeń, które spowodował, przed przekazaniem złoża państwowemu Petroecuador. Jednak w 2011 r. sąd ekwadorski zasądził 18 mld dolarów mieszkańcom wioski Lago Agrio, która ucierpiała z powodu skażeń. Następnie sąd podwyższył tę sumę do 19 mld wliczając koszty postępowania.
Donzigerowi i jego klientom nie udało się odebrać zasądzonej kwoty, bo Chevron wycofał się z tego kraju. W 2011 r. koncern uzyskał od sędziego Kaplana w Nowym Jorku werdykt blokujący wykonanie wcześniejszego orzeczenia gdziekolwiek poza Ekwadorem. Amerykański sąd apelacyjny II instancji uchylił to orzeczenie.