Portale oferujące bilety lotnicze coraz częściej proponują również miejsca w hotelach. Tłumaczą, że można u nich zarezerwować przelot i noclegi o wiele taniej, niż taki sam pakiet kosztuje w biurze podróży. Dlaczego sprzedaje pan wyjazdy drożej niż te portale?
Grzegorz Baszczyński: Nie zgadam się z takim stwierdzeniem. Zawsze oczywiście może się zdarzyć, że ktoś znajdzie jakieś oferty, które złoży sobie taniej. Ale mówimy o wyjątkach, a nie o generalnej zasadzie. Z touroperatorem można wyjechać taniej do większości miejscowości wakacyjnych, do których podróżują Polacy. Jako organizator sprzedajemy dziesiątki tysięcy wyjazdów na dany kierunek. A ponieważ jesteśmy hurtownikiem, uzyskujemy w liniach lotniczych i w hotelach szczególnie niskie ceny. Kontraktowanie odbywa się z dużym, co najmniej rocznym wyprzedzeniem i często towarzyszą temu duże przedpłaty. Portale tego nie robią. One po prostu podłączają się pod bazę obiektów, która liczy 50 tys. czy 100 tys. hoteli na świecie, ale z przeważającą większością z nich nie negocjują warunków. To jest zupełnie co innego niż w wypadku touroperatora, w imieniu którego przed sezonem do hoteli wysyła się menedżerów, którzy osobiście negocjują z właścicielami indywidualne warunki umowy. Rainbow Tours ma w ofercie około 500 wybranych hoteli ze specjalnie wynegocjowanymi warunkami, często z prawem wyłączności na polski rynek, często też zapłacone z góry na rok lub dwa lata. Takie działanie to nie jest model biznesowy portali.
Jednak na tych portalach można znaleźć wyjątkowo tanie przeloty i noclegi, nawet w hotelach, które mają biura podróży.
Nie porównujmy jabłek z gruszkami. Klient biura podróży dostaje w pakiecie nie tylko te dwie usługi, ale również opiekę pilota i rezydenta na miejscu, przejazd z lotniska i na lotnisko, ubezpieczenie, a często także rozrywkę w postaci organizowania czasu przez naszych animatorów. Mogą się zdarzyć wyjątki, ale, jeszcze raz podkreślam – taniej jest w biurze podróży.
Ubezpieczenie klient może sobie wykupić sam.