Przyszłoroczna nadwyżka na rynku miedzi wyniesie 272 tys. ton, gdy w 2013 r. sięgnie ona 94 tys. ton – twierdzą analitycy banku Barclays oraz lizbońskiej Copper Study Group. Według nich produkcja miedzi wzrośnie w 2013 r. o 5,1 proc., a w 2014 r. o 4,9 proc., a więc będzie ona wówczas rosnąć niemal dwa razy szybciej niż w 2012 r. Wzrost popytu ma natomiast zwolnić z 4,8 proc. w 2013 r. do 4,1 proc. w 2012 r. Rosnąca nadwyżka jest więc przede wszystkim skutkiem nadmiernej produkcji.
W ostatnich latach szybki wzrost gospodarczy w Chinach mocno napędzał popyt na miedź, co skłaniało producentów do otwierania nowych kopalń. Gdy chińska gospodarka zaczęła zwalniać, podaż okazała się nieco za duża.
Od początku roku cena miedzi na giełdzie w Londynie spadła o prawie 9 proc. W kwietniu miedziowy rynek wszedł w fazę bessy. Średnia prognoz analityków zebranych przez agencję Bloomberg mówi, że cena miedzi może spaść w 2014 r. o blisko 10 proc., do 6450 dol. za tonę. To może skłonić wiele spółek surowcowych do ograniczenia produkcji miedzi, gdyż w przypadku mniej efektywnych kopalni rynkowa cena wynosząca 6600 dol. za tonę to punkt, w którym mogą one „wyjść na zero". Przy niższej cenie produkcja nie jest opłacalna.
– Mamy na rynku wystarczającą nadwyżkę surowca, by utrzymać przez dłuższy czas ceny miedzi pod presją. By sytuacja się zmieniła, potrzebujemy naprawdę zaskakującego ożywienia wzrostu gospodarczego, co w obecnej sytuacji jest mało prawdopodobne – twierdzi Robin Bhar, analityk z Societe Generale.
Część producentów wciąż jednak liczy na to, że w długim terminie popyt na miedź mocno wzrośnie. Przykładowo chilijski państwowy koncern Codelco planuje inwestować co roku, przez następne pięć lat, 4–5 mld dol. w zwiększenie wydobycia miedzi. W tym roku otwiera kopalnię zwiększającą podaż o 183 tys. ton.