Grupa Azoty już dziś jest największym w kraju i drugim w Europie producentem nawozów. Z informacji „Rz" wynika, że chce ona jeszcze bardziej zwiększyć swój udział w rynku i szuka okazji do przejęć. Azoty są poważnie zainteresowane kupnem od chorwackiego Skarbu Państwa fabryki nawozów Petrokemia.
Plan ten wydaje się tym bardziej realny, że chorwacki rząd rozpoczął właśnie poszukiwania partnera strategicznego dla spółki. Oficjalnie jednak nikt z przedstawicieli Grupy Azoty nie chce odnieść się do tych informacji. – Doniesienia te pozostawiamy bez komentarza – ucina Grzegorz Kulik, rzecznik tarnowskiej spółki.
Kolejne przejęcie
Petrokemia, której nieco ponad połowa akcji znajduje się w rękach państwa, notowana jest na giełdzie w Zagrzebiu. Jej roczne obroty sięgają w przeliczeniu na polską walutę 1,6 mld zł, a ostatnie kilka lat niemal zawsze kończyła stratą. Z powodu niskich cen nawozów i spadku popytu, po pierwszych ośmiu miesiącach tego roku strata netto Petrokemi sięgnęła 153 mln kun (hrk), czyli około 84 mln zł.
Rynek wycenia dziś Petrokemię na około 325 mln zł. Żeby przejąć kontrolę nad spółką, Azoty musiałyby więc wyłożyć ponad połowę tej kwoty. Byłaby to już kolejna akwizycja polskiej spółki za granicą. W tym roku należące do Grupy Azoty Zakłady Chemiczne Police kupiły 55 proc. udziałów firmy African Investment Group i weszły w posiadanie koncesji na dostęp do złóż fosforytów w Senegalu. Transakcja pochłonie w sumie prawie 100 mln zł.
Eksperci nie są jednomyślni co do tego, czy akurat chorwacka spółka jest dobrym celem dla polskiej firmy. – Wiele zależy od ceny ewentualnej transakcji oraz od możliwości poprawy wyników przez przejmowaną spółkę – twierdzi Łukasz Prokopiuk, analityk DM IDMSA. Dodaje, że rynek nawozowy nie ma dobrych perspektyw, co będzie wpływać na wyniki producentów w kolejnych okresach. – Z jednej strony może to być dobry moment do okazyjnego przejęcia, ale z drugiej rodzi większe ryzyko, że inwestycja w krótkim terminie nie przyniesie zakładanych korzyści – zaznacza Prokopiuk.