Zarząd spółki - jak powiedział w poniedziałek jej wiceprezes Marek Uszko - deklaruje rzeczowy dialog ze stroną społeczną i liczy na kompromis w trudnych społecznie kwestiach.
Wszczęcie sporu zbiorowego to odpowiedź związkowców na przedstawiony przez zarząd projekt programu restrukturyzacji KW do 2020 r. Zakłada on. m.in. łączenie ze sobą kopalń i sprzedaż jednej z nich, ograniczenie liczby ścian wydobywczych, zawieszenie niektórych świadczeń finansowych dla załogi, zamrożenie płac, a także redukcję zatrudnienia - m.in. zwolnienie ponad tysiąca osób w administracji lub obniżkę ich wynagrodzeń.
W poniedziałkowym piśmie, informującym pracodawcę o rozpoczęciu procedury sporu zbiorowego, związkowcy domagają się m.in. utrzymania obecnego stanu zatrudnienia, a także poziomu wynagrodzeń skorygowanego o wskaźnik inflacji. Wśród zgłoszonych postulatów znalazło się też żądanie dotyczące gwarancji funkcjonowania wszystkich zakładów specjalistycznych KW w dotychczasowej strukturze oraz wszystkich kopalń należących do spółki, aż do wyczerpania złóż.
"Obawiamy się, że łączenie kopalń ma służyć wyłącznie temu, aby można je było łatwo zlikwidować. Bo wtedy nie będzie się mówić o zamykaniu kopalni, ale o likwidacji ruchu, pola wydobywczego czy złoża" - wskazał wiceszef górniczej Solidarności Stanisław Kłysz.
Związkowcy podkreślają, że spór zbiorowy obliguje zarząd spółki do rozpoczęcia dialogu ze stroną społeczną oraz do merytorycznych negocjacji na temat zgłoszonych postulatów. "Jeżeli do takich negocjacji nie dojdzie, nie możemy wykluczyć żadnych form protestu, ze strajkiem włącznie" - zapowiedział Kłysz.