Disco Corp., japońska firma zajmująca się między innymi produkcją urządzeń niezbędnych do wytwarzania mikroprocesorów, ma specjalny system zwiększania efektywności swoich pracowników. Jednym z elementów tego sytemu jest obciążanie pracowników kosztem korzystania z sal konferencyjnych - kosztuje to około 100 dolarów za godzinę i pracownicy są z tego powodu... bardzo zadowoleni.
- Naprawdę ograniczyła się liczba zbędnych spotkań – mówił Bloombergowi jeden z pracowników Disco Corp.
Opłaty za korzystanie z sal konferencyjnych są tylko jednym z elementów systemu będącego swoistym eksperymentem biznesowym przynoszącym firmie spore korzyści. W Disco Corp. Wszystko ma swoją cenę, poczynając od biurek, poprzez komputery czy pracę każdego zespołu. Pracownicy funkcjonują jako jednoosobowe „startupy" i biorą udział w codziennych aukcjach zadań czy w pojedynkach na najlepsze pomysły. Wszystko wyceniane jest w wirtualnej walucie zwanej „wola" (w wolnym tłumaczeniu). Na koniec każdego kwartału każdy pracownik ma podsumowywane saldo wirtualnej waluty (i dostaje wypłatę lub dopłaca).
System działa także w ten sposób, że dział sprzedaży płaci w owej wirtualne walucie działowi produkcji za wytwarzane produkty, a dział produkcji z kolei płaci inżynierom za projektowanie ulepszeń czy nowych produktów. W tej wirtualnej walucie opłacane są także przywołane na początku sale konferencyjne. Za skorzystanie z niej musiał zapłacić nawet rozmawiający z dziennikarzami Bloomberga szef zespołu prasowego Sumio Masuchi, który jednak podkreślił, że w momencie publikacji tekstu otrzyma w „woli" wynagrodzenie za to, że robi dobrą prasę firmie.
W ramach systemu są też kary za nieefektywność, w tym nadgodziny (co w Japonii może być rewolucyjnym podejściem) – od wdrożenia kar za nadgodziny ich liczba spadła o 9 procent. Oprócz kar są też zachęty do pomagania sobie nawzajem, także w wymiarze czysto ludzkim (choć na zawodowym gruncie) – typowe prośby o pomoc dotyczą tłumaczeń czy tworzenia makr w Excelu.