Od kilku tygodni wiadomo, że nowym szefem Giełdy Papierów Wartościowych zostanie Paweł Tamborski, były wiceminister skarbu. Na stanowisko został namaszczony przez resort skarbu, który jest głównym akcjonariuszem GPW. Dzięki uprzywilejowaniu posiada ponad 50 proc. głosów na WZA i rozdaje karty na giełdzie.

Wszystko wskazuje jednak na to, że na oficjalny wybór Tamborskiego na szefa giełdy przyjdzie nam poczekać nieco dłużej. Najprawdopodobniej bowiem czwartkowe WZA zostanie przerwane. Powód? Tamborski nie ma jeszcze wymaganych zgód na sprawowanie funkcji szefa giełdy (m.in. od KNF oraz rządowej komisji rozpatrującej wnioski o zatrudnianie osób, które pełniły funkcje publiczne w nadzorowanych wcześniej spółkach). Bez tego nie może w pełni sprawować funkcji, w tym m.in. dobierać sobie współpracowników do zarządu (powołuje ich Rada Giełdy na wniosek prezesa). Z racji tego, że wraz z zakończeniem walnego zgromadzenia kończy się kadencja obecnego zarządu, GPW zostałaby bez władz.

Najprawdopodobniej więc Adam Maciejewski nieco dłużej będzie szefem GPW. Niewykluczone, że nawet po wyborze Tamborskiego na to stanowisko pozostanie on na giełdzie. Przyszły szef warszawskiego parkietu złożył mu bowiem propozycję pozostanie w zarządzie GPW. Sam Maciejewski na łamach  Gazety Giełdy „Parkiet" mówił zaś niedawno, że jest gotów pomóc Tamborskiemu w realizacji jego misji.

Maciejewski z GPW związany jest od 20 lat. W tym czasie zaliczył niemal wszystkie szczeble kariery w tej spółce. W styczniu 2013 r. po tzw. aferze filmowej na stanowisku szefa warszawskiego rynku zastąpił Ludwika Sobolewskiego. Czas panowania „człowieka giełdy", jak określa się Maciejewskiego, upłynął pod znakiem wielkich reform.

Tamborski z kolei przez fachowców określany jest jako człowiek rynku. Związany był m.in. z UniCredit CAIB i  Wood & Company. W Ministerstwie Skarbu Państwa pełnił funkcję wiceministra odpowiedzialnego m.in. za rynek kapitałowy. ?    —prt