Samorządy na granicy - w tym także z Polską, chcą by ich wyłączyć spod nowej ustawy - tak by ich drogi i autostrady nadal pozostały dla obcokrajowców bezpłatne. Politycy CDU/CSU są zdecydowanie przeciwko jakimkolwiek wyjątkom, natomiast politycy koalicyjnej SPD są podzieleni. Cześć uważa, że tworzenie wyjątków nie jest właściwe, a cześć, jak Roger Lewentz, socjaldemokratyczny minister spraw wewnętrznych landu Nadrenia-Palatynat, wskazuje na racje samorządowców, którzy żyją z turystyki lub przygranicznego handlu.
Przeciwnicy wyjątków wskazują na to, że reszta regiony może poczuć się dyskryminowana. Jeśli myto ma obowiązywać, to powinno być wszędzie i jednakowe.
Część polityków SPD uważa, że zmiany wprowadzane przez ministra Dobrindta są niepotrzebne i cały plan powinien zostać anulowany.
Bunt samorządów
Niespodziewanie pomysł wprowadzenia wyjątków do myta poparł partyjny kolega ministra. Joachim Herrmann, minister spraw wewnętrznych Bawarii, powiedział w wywiadzie prasowym, że z ustawy powinny zostać wyłączone gminy przy granicach z Austrią, Czechami i ze Szwajcarią. To według Herrmanna uchroni ruch przygraniczny. Za nim pospieszyli inni samorządowi politycy.
Thomas Strobl, szef CDU w Badenii-Wirtembergii, podkreślał, że winiety to absurd, że zabiją ruch przygraniczny, ponieważ "winiety będą musieli wykupywać obcokrajowcy, nawet wtedy, gdy będą chcieli przejechać tylko kilka kilometrów po lokalnej drodze, by zrobić zakupy czy odwiedzić restaurację". To, jego zdaniem zahamuje liczbę turystów z Francji i ze Szwajcarii, a przede wszystkim wpędzi w kłopoty lokalnych sklepikarzy i producentów. Szwajcarzy chętnie przyjeżdżają do tańszych Niemiec na zakupy spożywcze.