- Nie wykluczam, że będziemy strajkować jeszcze dłużej, bo popierają nas praktycznie wszyscy piloci - mówił w niedzielę Jean-Louis Barber, przewodniczący związku SNPL w Air France.
Podczas strajku Air France, ma obowiązek zapewnienia tzw serwisu minimum, czyli musi wykonać 40 procent lotów i mniej więcej tyle lotów się odbywa, z małymi wahaniami.Bo na przykład w ostatnią niedzielę poleciało tylko 38 proc. samolotów, ale już w poniedziałek 22 września - 41 proc. Tego dnia strajkowało 65 proc pilotów. jest to protest przeciwko planom rozwinięcia niskokosztowego przewoźnika Transavia i zbazowania niektórych samolotów linii poza Francją. Za strajkiem opowiada się ponad 80 proc pilotów zatrudnionych w Air France. Poprzedni strajk pilotów Air France w takich rozmiarach miał miejsce w 1998 roku, kiedy protestowali przeciwko prywatyzacji przewoźnika. Linia zdezorganizowała wówczas transport podczas Mundialu.
Wiadomo już,że nieaktualne są prognozy zysku na ten rok, które przewidywały wynik przed opodatkowaniem na poziomie 79 mln euro,podczas gdy strajk kosztuje linię ok 15 mln euro dziennie, a do najbliższego czwartku mogą sięgnąć 180 mln euro. Te straty będą zresztą ciągnęły się przez wiele dni, ponieważ coraz mniej jest chętnych, którzy wierzą,że jeśli nawet strajk się zakończy, to wszystko szybko wróci do normy.
Teraz związek SNPL, który jest organizatorem protestu chce, by w negocjacje pracowników z zarządem zaangażował się premier Manuel Valls, ponieważ doszło do impasu. Zdaniem pilotów zarząd gra teraz na czas mając nadzieję,że protest sam wygaśnie. Sama Transavia ma straty - 64 mln euro za pierwszych 6 miesięcy 2014 roku,czyli o 10 mln więcej,niż w 2013,ale rośnie zainteresowanie jej przewozami, więc plany zwiększenia siatki przewoźnika i wycofania z niektórych tras Air France jest całkowicie uzasadnione.Wcześniej zrobiła o Lufthansa tworząc Germanwings, który lata między regionalnymi portami. Zarząd planuje aby podwoić flotę Transavii do 100 maszyn w 2017 roku, licząc jednocześnie,że liczba pasażerów wzrośnie do ponad 20 mln. tej ekspansji obawiają się właśnie piloci,bo ich zdaniem silne francuskie związki zawodowe zniechęcą do zwiększenia zatrudnienia w samej Francji.
- SNPL chce, żeby Transavia rozwijała się we Francji i dlatego czujemy się zdradzeni przez nasz zarząd - mówił Jean-Louis Barber.- Tym musi jak najszybciej zająć się premier.