Koncern zapowiedział w tym roku, że zamierza zaprzestać produkcję w Indonezji i ograniczyć działalność w Tajlandii w ramach szerszej restrukturyzacji. Informacje wywołały wśród analityków spekulacje, że dojdzie też do redukcji Korei, gdyż Amerykanie narzekali na rosnące koszty pracownicze i niestabilne stosunki w produkcji.
- Nigdy nie należy mówić, nigdy, ale my nie mówimy, że mamy w planach zamykanie tam czegokolwiek - stwierdził prezes GM Korea, Sergio Rocha w ramach salonu samochodowego w Seulu. - Dla przemysłowej Korei jest bardzo ważne, abyśmy uporali się z konkurencyjnością naszych kosztów pracowniczych, które wzrosły i mogą zagrozić naszemu zrównoważonemu rozwojowi.
GM klasyfikuje Koreę, piątego na świecie producenta pojazdów, w grupie krajów o wysokich kosztach - dodał Rocha. Największy w tym kraju Hyundai Motor cierpi niemal co roku z powodu strajków związanych z płacami, obecnie rozmawia ze związkiem zawodowym o systemie wynagrodzeń. - Nie mam wątpliwości, że trzeba coś zrobić, aby "pali pali" (szybko szybko) rozwiązać kwestię tych kosztów - stwierdził Rocha urodzony w Brazylii wtrącając dwa słowa po koreańsku.
Fabryki GM w tym kraju przeżyły trudne 18 miesięcy. Pod koniec 2013 r. koncern ogłosił, że do końca 2015 r. przestanie sprzedawać w Europie auta Chevroleta, z których większość pochodziła właśnie z Korei. GM uprzedził więc, że zmniejszy załogę i dokona przesunięć w produkcji. Związek obawiając się zamknięcia fabryki zablokował restrukturyzację, doprowadzając do mniejszego wykorzystania mocy w 2 zakładach.
Rocha wyjaśnił, że GM Korea wyrównuje niemal jedną trzecią strat w eksporcie do Europy wysyłką modelu Trax do Stanów. Zapewnił, że wiadomość o produkcji w Meksyku Cruze następnej generacji nie zmieni planów jego wytwarzania w Korei. W ramach dorocznej umowy płacowej w 2014 r., która zapobiegła zwyczajowemu strajkowi. GM zgodził się podjąć produkcję nowego Cruze w Korei od 2017 r.