Reklama
Rozwiń

Przemysł krytykuje unijną politykę

KE przedstawiła szczegóły reformy systemu handlu uprawnieniami do emisji CO2. Będzie ich mniej, ale Polska zachowa ulgi dla energetyki.

Aktualizacja: 15.07.2015 21:26 Publikacja: 15.07.2015 21:00

W emisji dwutlenku węgla na mieszkańca Polska jest w połowie stawki

Foto: Rzeczpospolita

Komisja Europejska opublikowała w środę szczegóły pakietu klimatyczno-energetycznego na okres po 2020 r. Polityczne uzgodnienia w tej sprawie zapadły na szczycie UE w październiku 2014 r., gdy Polsce udało się wynegocjować kompromis uwzględniający specyfikę gospodarki opartej na węglu. Konkretne propozycje legislacyjne odzwierciedlają ten kompromis. W ostatniej chwili w procesie konsultacji udało się poprawić kilka mniej korzystnych zapisów.

Najważniejszy system

UE w październiku zobowiązała się do obniżenia emisji CO2 o 40 proc. do 2030 roku (w porównaniu z poziomem z 2005 roku). Obecnie obowiązujący pakiet klimatyczno-energetyczny mówi o redukcji o 20 proc. do 2020 roku, nowe ustalenia będą więc obowiązywać od 2021 roku. Kręgosłupem polityki energetyczno-klimatycznej UE jest ETS, czyli system handlu uprawnieniami do emisji CO2.

Obejmuje on 45 proc. wszystkich emisji dwutlenku węgla w Unii. Na masową skalę wprowadziła go tylko UE (w połączeniu z krajami EFTA: Norwegią, Islandią i Liechtensteinem), choć po niej ETS zainteresowały się też Chiny, Korea Płd. i amerykański stan Kalifornia. ETS jest rynkowym instrumentem redukcji emisji CO2. Na poziomie unijnym ustalane są krajowe limity, dzielone na branże, a potem na konkretne firmy. W sumie obejmuje on 11 tysięcy firm oraz linie lotnicze. Emitenci mogą handlować między sobą pozwoleniami na emisję. To zachęca je do innowacji: im głębsza redukcja emisji, tym więcej zarobią na sprzedaży nadwyżek uprawnień.

System ma jednak wady, bo przez ostatnie lata – również z powodu kryzysu – cena CO2 była zbyt niska, przez co nie był on efektywnym instrumentem nacisku na obniżanie emisji CO2.

W ramach ETS istnieje pula darmowych uprawnień. Wynosi ona 43 proc. i ta proporcja się nie zmieni. Reszta będzie sprzedawana na aukcjach. Co roku, podobnie jak teraz, liczba uprawnień będzie się zmniejszać, ale tempo redukcji od 2012 r. będzie większe i wyniesie 2,2 proc. rocznie w porównaniu z 1,74 proc. rocznie do 2020 r. W sumie ETS ma przynieść redukcję CO2 o 43 proc., a pozostałe sektory (rolnictwo, budownictwo i transport z wyłączeniem lotnictwa) – 30 proc. Podział tych 30 proc. na poszczególne kraje UE nie został jeszcze dokonany, KE ma przedstawić szczegóły w późniejszym terminie.

Korzystnie dla Polski

Polsce udało się uzyskać jeszcze w październiku zapewnienie, że liczba darmowych uprawnień dla polskiej energetyki (opartej w dużej mierze na węglu) nie będzie się zmniejszała – będzie wynosiła 40 proc. wszystkich przyznanych naszemu krajowi uprawnień. Przywódcy UE uzgodnili wtedy, że dziesięć biedniejszych państw UE (w tym Polska) będzie miało prawo skorzystania z nowego funduszu modernizacyjnego, na który pójdzie 2 proc. przychodów ze sprzedaży uprawnień.

KE proponowała, aby te pieniądze wykorzystywać tylko na projekty powyżej 10 mln euro. Ostatecznie, także pod wpływem polskiego lobbingu, zgodziła się na pozostawienie funduszu otwartego na wszystkie inwestycje modernizujące energetykę. Polska obawiała się też, że decyzje dotyczące finansowania konkretnych projektów nie będą zależały od nas, ale od KE i Europejskiego Banku Inwestycyjnego. Ostatecznie mechanizm podejmowania decyzji został tak skonstruowany, że zostawia prawo wyboru inwestycji zainteresowanym krajom.

Kluczowym dla europejskiego przemysłu elementem nowego pakietu jest faktyczne zmniejszanie puli darmowych uprawnień do emisji. Przedstawiciele przemysłu poddali ten pomysł totalnej krytyce. O ile obecnie na liście sektorów z prawem do darmowych uprawnień jest 177 branż, to w przyszłości będzie ich tylko 50. Jakie i w jakiej proporcji zostaną im przyznane uprawnienia, okaże się w 2019 r., gdy KE przedstawi szczegółową listę.

– Musimy ograniczyć się do branż o najwyższym ryzyku. Zresztą do tej pory nie zaobserwowaliśmy wycieku inwestycji z powodu redukcji puli uprawnień do emisji CO2 – mówił Miguel Canete, komisarz UE ds. energii. To stwierdzenie wyjątkowo denerwuje przedstawicieli biznesu. – To kompletny nonsens. Inwestycje uciekają z Unii, wbrew temu co mówi jakieś zamówione przez KE studium – powiedział „Rzeczpospolitej" Markus Breyer, dyrektor generalny BusinessEurope, europejskiej federacji pracodawców prywatnych. Jego zdaniem Komisji nie udało się przedstawić propozycji reformy ETS, która poprawiłaby konkurencyjność unijnego przemysłu.

Podyskutuj z nami na Facebooku www.fa­ce­bo­ok.com/eko­no­mia Czy nową propozycję Brukseli można uznać za sukces polskiego rządu i przemysłu?

Efektywność bez plusów

Około 80 proc. konsumentów patrzy na etykiety pokazujące efektywność energetyczną kupowanych urządzeń. – Muszą być one bardziej przejrzyste – powiedział w środę Miguel Canete, komisarz UE ds. energii. Obecnie system zaczyna się od D (najmniej efektywne), a kończy na A+++ (najbardziej efektywne). KE proponuje zmianę systemu. Nie będzie już kategorii A z plusami, ale same litery: od A do G. Zmiana oznacza, że urządzenia niegdyś łapiące się w kategorii z literą A spadną do niższych, a te najmniej efektywne znajdą się w nieznanych do tej pory grupach E, F czy G. Niektórzy producenci obawiają się zmian. Ich zdaniem na górze tabeli jest pewien problem w przypadku urządzeń coraz bardziej efektywnych energetycznie, jak pralki czy lodówki: brakuje dla nich kategorii. W przeszłości była tylko kategoria A, zaczęto do niej z czasem dodawać A z plusami. Ale są i takie urządzenia, które w wyniku zmiany mogą spaść z kategorii A nawet do E. Zdaniem organizacji producentów urządzeń grzewczych, klimatyzatorów czy lodówek nowa propozycja może zniechęcać do kosztownego postępu technologicznego w celu zwiększenia efektywności energetycznej. – Propozycja może osiągnąć efekty odwrotne od zamierzonych i klienci będą bardziej zagubieni – uważa Andrea Voigt z organizacji EPEE.

Opinie

Marcin Korolec, pełnomocnik rządu ds. polityki klimatycznej

Pokazany przez KE projekt dyrektywy dotrzymuje kompromisu z października. Polska dostanie tyle pozwoleń, ile uzgodniliśmy na Radzie Europejskiej. Początkowo było zagrożenie, że KE nie uwzględni możliwości przyznawania bezpłatnych pozwoleń w zamian za inwestycje poniżej 10 mln euro. Komisja zdecydowała jednak, że wszystkie inwestycje będą uprawnione do otrzymywania bezpłatnych pozwoleń. Fundusz modernizacyjny będzie w rękach państw beneficjentów, przy współpracy z EBI. To też dobra zmiana w porównaniu z wersją, którą komentowaliśmy początkowo. Praca dopiero się jednak zaczyna. Projekt KE trafi teraz do Parlamentu Europejskiego i pod obrady ministrów państw UE.

Janusz Steinhoff, były minister gospodarki, ekspert ds. energetyki

Bruksela od lat naciska na zmniejszenie emisji CO2 i zwiększanie efektywności energetycznej. Realizujemy dziś postanowienia drugiego pakietu klimatyczno-energetycznego. W październiku zgodziliśmy się zaś na kolejne redukcje emisji CO2 w zamian za pewne przywileje, czyli pulę darmowych uprawnień, ograniczające skutki polityki klimatycznej. KE zaakceptowała nasze warunkowe ustępstwo w październiku i – mam nadzieję – będzie respektować przy projektowaniu szczegółowych zapisów w tym zakresie. Powinna też uwzględnić polskie uwarunkowania, które wpływają na oparty w większości na węglu miks energetyczny, a także to, że w zakresie redukcji emisji CO2 zrobiliśmy już więcej niż inne państwa.

Biznes
Revolut zrobi rewolucję na polskim rynku komórkowym? Sprawdzamy
Biznes
Rosyjski bogacz traci majątek. Sfinansuje wojnę Putina
Biznes
Niemiecki biznes boi się poboru. A co w Polsce?
Biznes
Ustawa Trumpa, obawy firm transportowych, biznes przeciw unijnym regulacjom AI
Biznes
Fundacja rodzinna, czyli międzypokoleniowy skarbiec