W przyszłym miesiącu wejdzie w życie nowa ustawa hazardowa, która da państwowemu Totalizatorowi Sportowemu (TS) monopol na czerpanie dochodów z gier na tzw. automatach o niskich wygranych. Rząd chce, by państwo miało monopol również na produkcję maszyn do rozrywki.
Do tej pory automaty – poza kasynami – były zakazane. Takie restrykcyjne przepisy przyjęto po wybuchu tzw. afery hazardowej jesienią 2009 r. Napędziło to jednak szarą strefę. W nielegalnych jaskiniach hazardu zgromadzono nawet 30 tys. automatów. Rząd liczy, że – dzięki wyłączności przyznanej TS – uda się zatrzymać strumień wyciekających dochodów budżetu.
Maszyny za miliard
A może chodzić o gigantyczne pieniądze. Jak wylicza Kamil Wyszkowski, dyrektor polskiego oddziału UN Global Compact, agendy ONZ do zwalczania m.in. mafii hazardowej, rocznie Skarb Państwa traci w ten sposób minimum 0,55 mld zł. TS na zakup automatów w ciągu czterech lat przeznaczy nawet 1,2 mld zł. W sumie zbuduje sieć 35 tys. takich urządzeń.
– Jeszcze w tym roku uruchomimy sieć 50 punktów liczących na początek kilkaset maszyn. Mamy już wybrane 43 lokalizacje, poszukujemy kolejnych siedmiu – mówi Radosław Śmigulski, p.o. prezesa TS.
Salonów nie będzie wyposażać jednak koncern IGT, światowy gigant w produkcji automatów, współpracujący już z TS obsłudze loterii, ale rodzimy przemysł. Rząd zdecydował, że to Polska Grupa Zbrojeniowa zbuduje takie urządzenia. – Skoro na automaty mamy wydać miliard złotych, to lepiej, by nie kupować urządzeń za granicą, lecz zainwestować te pieniądze w polski przemysł – podkreśla Radosław Śmigulski.