Mieszkańcy państw strefy euro już od 2001 roku cieszą się niskimi opłatami za przelewy w strefie euro. Płacą niewiele lub nic nie płacą za transfery w euro dokonywane nie tylko wewnątrz ich kraju, ale w całej strefie euro. Inaczej jest w pozostałych państwach UE, gdzie te opłaty nie są niczym uregulowane.
Akurat w Polsce są relatywnie niskie, bo średnio wynoszą ok. 1,5 euro za 100 euro przelewu. Ale np. w Bułgarii sięgają 20 euro. Teraz ma się to zmienić, bo Komisja Europejska zaproponowała w środę zmiany w rozporządzeniu o płatnościach transgranicznych. – Dla przelewów w euro dokonywanych między bankami państw UE, niezależnie od tego, czy są one w strefie wspólnej waluty czy nie, opłaty nie będą mogły być wyższe niż za przelewy krajowe w krajowej walucie – wyjaśnia Valdis Dombrovskis, wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej. Według niego dla banków nie stanowi to problemu technicznego, bo mają one pełen dostęp do stworzonej na potrzeby wspólnej waluty infrastruktury płatniczej. I na przykład Szwecja, jako jedyny kraj spoza strefy euro, od lat z tego korzysta. W związku z tym koszt przelewu w euro wynosi zero, czyli tyle samo, ile koszt przelewu w koronach szwedzkich. Oznacza to, że systemy bankowe, które z tego nie skorzystały, robiły to celowo, żeby zarabiać dodatkowo na przelewach zagranicznych.