Plany czołowych banków centralnych świata, mające na celu poprawę płynności na globalnych rynkach finansowych, potwierdzają tylko, że kryzys na rynku nieruchomości za oceanem jest bardzo poważny. Z jednodniowym opóźnieniem zdali sobie z tego sprawę inwestorzy giełdowi.Wczoraj, po środowej euforii, na światowych parkietach dominowały już spadki, a przewodziły im spółki z sektora bankowego. Sesja na giełdach Azji zakończyła się ponad 2,5-proc. przeceną indeksów. Wskaźniki giełd europejskich również traciły po ok. 2 proc. Po południu gracze dostali porcję niekorzystnych dla akcji danych o cenach produkcji sprzedanej w USA. W listopadzie indeks PPI wzrósł aż o 3,2 proc., co oddala kolejną obniżkę stóp procentowych.
Na warszawskiej giełdzie pozbywano się przede wszystkim akcji największych spółek.
WIG20 spadł o 1,86 proc. WIG stracił 1,52 proc. Nieco mniej, bo o 0,7 proc., spadły akcje mniejszych spółek reprezentowanych przez mWIG40. Pewnym pocieszeniem może być niski poziom obrotów. Na całym rynku podliczono je na niespełna 1,6 mld zł.
Tak więc po kilku udanych sesjach grudnia nastroje, głównie za sprawą sytuacji międzynarodowej, wyraźnie się popsuły. Swoje robią też informacje krajowe, jak choćby te o napływie pieniędzy do funduszy inwestycyjnych. W listopadzie klienci wycofywali środki, a w grudniu może być podobnie, co nie wróży najlepiej.
Wczoraj GUS podał wyższe od oczekiwań dane dotyczące inflacji w listopadzie (3,6 proc.), które również nie sprzyjają akcjom. Można się zatem spodziewać, że w tym roku św. Mikołaj pojedzie po bardziej wyboistej niż zwykle drodze.