Rz: Liczba kredytów dla największych przedsiębiorstw nie rośnie. Czy powodem tego są kłopoty z płynnością zagranicznych instytucji, które są właścicielami banków działających w Polsce?
Andrzej Kopyrski: Faktycznie, problemy z płynnością zagranicznych instytucji przełożyły się na działalność wielu banków w Polsce. Banki te nie tylko stały się mniej konkurencyjne, co oznacza, że zwiększyły ceny, ale także zaostrzyły swoją politykę kredytową. Zmalał też ich apetyt na ryzyko. Banki większą uwagę zwracają na zabezpieczenia, chcą, żeby całościowe zadłużenie firm pozostawało na bezpiecznym poziomie. Często zdarza się, że kredyty są odsprzedawane innym bankom. Sprzedający na tym zarabia, a kupujący – zwykle bank, który ma mniejsze możliwości finansowania ciekawych transakcji – ma dostęp do nowego klienta. I liczy na utrzymanie z nim relacji. Zresztą zawsze łatwiej wejść w projekt, który został już przeanalizowany i wyceniony przez inny bank. Istotne jest to, że od pewnego czasu nie ma na rynku naprawdę dużych finansowań. Wiele firm ma zakumulowane własne środki i nie potrzebuje wsparcia z banku.
Czy wyższe ceny i ostrzejsza polityka kredytowa zniechęcają firmy do brania kredytów?
Duże przedsiębiorstwa muszą płacić więcej za kredyt, ale marże nadal są niskie. Na początku zeszłego roku wynosiły ok. 20 punktów bazowych, teraz 30 – 50 punktów bazowych. Dla dużych przedsiębiorstw to nie jest problem. Także zmiana polityki kredytowej nie bywa dla nich bolesna. To są zwykle firmy w dobrej kondycji finansowej, rozwijające się.
A co z mniejszymi firmami?