Recesja w amerykańskiej gospodarce pogłębia się. Wraz z nią rośnie liczba napadów na banki. "The Star-Ledger" podaje, że na koniec ub. tygodnia liczba napadów na banki w tym roku w New Jersey była wyższa o 40 proc. niż w analogicznym okresie 2008.
W ciągu pięćdziesięciu trzech dni tego roku w New Jersey FBI zanotowała 32 napady na banki. W całym 2008 r. doszło w tym regionie do niespełna 200 napadów, średnio było ich 16 na miesiąc.
Według przedstawicieli władz lokalnych jest wiele powodów runu rabusiów na banki. M.in. fakt, iż podczas kryzysu zrosła liczba ludzi, którzy desperacko poszukują gotówki.
- Gdy gospodarka zwalnia, liczba rabunków w bankach idzie w górę - mówi Timothy Doherty, rzecznik prasowy New Jersey Bankers Association.To nie tylko amerykańska specyfika. Hiszpańskie media w ostatnich dniach donosiły, że pewien przedsiębiorca budowlany, który zbankrutował, padając ofiarą kryzysu finansowego, "zmienił branżę" i zajął się napadaniem na banki. Wpadł po kilku udanych akcjach.
Wczoraj media donosiły również o napadzie na samochód bankowy w Rosji. Skradziono z niego ponad 1 mln dolarów w gotówce.Fala napadów na banki dotyka również Polski. W połowie lutego dziennikarze Życia Warszawy wyliczali, że w tym roku w stolicy doszło już do sześciu napadów na banki. Jeden z nich był nieudany, bo w GE Money Banku na Ursynowie nie było pieniędzy. Placówka nie prowadziła typowej działalności bankowej, gdy napastnik się o tym dowiedział uciekł.