„Napięcia w globalnym systemie finansowym są coraz większe. Kryzys się pogłębia, obejmując gospodarstwa domowe, spółki i sektor bankowy zarówno w krajach rozwiniętych, jak i rozwijających się” – napisali eksperci Międzynarodowego Funduszu Walutowego w najnowszym raporcie o światowej stabilności finansowej.
Potencjalną stratę amerykańskich banków od lata 2007 r. do 2010 r. eksperci funduszu oszacowali na 2,71 bln dolarów. To dwa razy więcej niż wskazywano w październiku ubiegłego roku. Z kolei jeszcze w styczniu fundusz przypuszczał, że amerykańskie instytucje finansowe mogły stracić 2,1 bln dolarów. O wiele niższe są szacunki dotyczące Europy, MFW podaje, że z tutejszych banków wyparowało 1,19 bln dolarów, z kolei z japońskich 0,15 bln dolarów.
– Do tej pory ujawniono 1,1 bln strat, pozostałe trzy jeszcze przed nami, ale banki mogą je długo ukrywać, bo zmieniono zasady rachunkowości w USA – wyjaśnia Krzysztof Rybiński, były wiceprezes NBP. Jego zdaniem wyliczenia MFW mogą nie być ostateczne, ale dno strat powinno być już blisko. – W tej chwili kwota ta się zwiększa głównie ze względu na pogarszające się oczekiwania co do wzrostu PKB – uważa ekonomista.
Straty banków odbiją się na kondycji wszystkich instytucji finansowych. Wynika to z faktu, że spadła wartość aktywów, które stanowią gwarancję ich kredytów.
Według ekspertów MFW uruchomione przez rządy pakiety wspierające gospodarkę przyczyniają się do pojawienia się pierwszych oznak stabilizacji.