Konieczna reforma bankowych regulacji

Dotychczasowe próby okiełznania negatywnego wpływu światowego kryzysu finansowego na poziom kredytu emitowanego przez polskie instytucje finansowe nie są zadowalające – pisze prezes West LB Bank Polska

Publikacja: 21.08.2009 02:54

Maciej Stańczuk

Maciej Stańczuk

Foto: Fotorzepa, Darek Golik

Red

Dane NBP pokazują spowolnienie dynamiki akcji kredytowej banków w 2009 r., ale ta dynamika jest nadal dodatnia. Sytuacja ta nie jest szczególnie zaskakująca w aspekcie zdecydowanego spowolnienia dynamiki wzrostu polskiej gospodarki (nie mylić z recesją), pogorszenia się wiarygodności kredytowej polskich firm, załamania tradycyjnych rynków eksportowych czy utrzymującej się niepewności co do oceny perspektyw wychodzenia z obecnego załamania globalnego, co ma negatywny wpływ na decyzje inwestycyjne przedsiębiorstw.

Na ten obraz nakłada się struktura własnościowa polskiego systemu bankowego. Ponad 70 proc. aktywów sektora bankowego w Polsce kontrolowane jest przez zagraniczne instytucje finansowe, z których lwia część utrzymuje się na rynku tylko dzięki kroplówce w postaci pomocy publicznej swoich rządów.

[wyimek]Powszechna dyskusja na temat reformy umowy bazylejskiej leży w najlepiej pojętym polskim interesie[/wyimek]

Debata publiczna w Polsce skupiała się dotąd na instrumentach wsparcia polskiego systemu bankowego, polegających na dostarczaniu przez NBP płynności krótkoterminowej bankom komercyjnym. Trzeba podkreślić, że ten rodzaj interwencji okazał się skuteczny, gdyż na dzisiaj żaden bank działający w Polsce nie jest zagrożony utratą płynności.

Można mieć oczywiście w kwestiach technicznych kilka uwag (np. nowelizacja regulacji płynnościowej doprowadziła do ograniczania możliwości uzyskiwania refinansowania od zagranicznych spółek matek, co w obecnej sytuacji jest pewnym absurdem), lecz generalnie trudno mieć do NBP większe pretensje w tym zakresie.

Nie znaczy to jednak, że mamy rozwiązany daleko bardziej istotny problem niż gwarancja naszych depozytów złożonych w rodzimych bankach, gdyż te do wysokości równowartości 50 tys. euro w przypadku osób indywidualnych są i tak gwarantowane przez polski rząd.

Bezpieczeństwo systemowe sektora bankowego jest warunkiem koniecznym, ale dalece niewystarczającym, żeby banki mogły ponownie aktywnie wspierać potrzeby rozwojowe polskich przedsiębiorstw w sytuacji wychodzenia świata z globalnego kryzysu.

Nie będzie to sprawa łatwa ze względu na wspomnianą wyżej strukturę właścicielską polskiego systemu finansowego (na który nie mamy większego wpływu) oraz szalenie wąski gorset regulacyjny spowodowany wejściem w życie “Nowej umowy kapitałowej” znanej jako Bazylea II.

Podstawowa słabość NUK polega na jej procyklicznym charakterze oddziaływania na zachowania banków komercyjnych. W czasie dobrej koniunktury kredytobiorcy wykazują zwykle relatywnie wysoką zdolność regulowania swoich zobowiązań, przez co banki potrzebują mniej kapitałów własnych dla zabezpieczenia swoich kredytów.

W czasie spowolnienia bądź recesji wiarygodność kredytowa spada, co skutkuje koniecznością gwarantowania większą bazą kapitałową aktywów obciążonych ryzykiem. Ogranicza to akcję kredytową oraz pogłębia depresje.

Problem ten został dostrzeżony przez decydentów politycznych na arenie międzynarodowej. Na spotkaniu G20 w kwietniu tego roku podjęto uchwałę, że międzynarodowe instytucje regulacyjne powinny wypracować propozycje reformy umowy bazylejskiej w celu ograniczenia jej procyklicznego oddziaływania na procesy gospodarcze i zachowania banków.

Zanim jednak te propozycje będą sformułowane i wcielone w życie, upłynie kilka lat. W takich warunkach istnieje realne niebezpieczeństwo, że przy obowiązywaniu NUK w dotychczasowym kształcie jej procykliczne oddziaływanie może bardzo utrudnić przezwyciężenie najgłębszej recesji ogólnoświatowej od czasów II wojny światowej.

[srodtytul]Degradacja ratingów[/srodtytul]

Przewidywania wielu europejskich nadzorów nad instytucjami finansowymi (potwierdzają to też dane NBP) wskazują na trend degradacji ratingów wiarygodności kredytowej gospodarki realnej. Dodatkowo przy konieczności tworzenia rezerw na portfele aktywów subprime gorsze ratingi mogą obciążyć kapitały własne banków w takim stopniu, że praktycznie nie będą miały możliwości udzielania nowych kredytów.

Widzimy tutaj oczywisty paradoks, jeśli Europejski Bank Centralny, a w ślad za nim wszystkie banki centralne krajów europejskich, obniża drastycznie stopy procentowe oraz dostarcza praktycznie nielimitowanej płynności bankom komercyjnym w celu ożywienia rynków kredytowych i dla umożliwienia finansowania potrzeb inwestycyjnych przedsiębiorstw (często kreując ten popyt), a z drugiej strony obowiązują regulacje bankowe utrudniające emisje kredytu poprzez ostre wymogi kapitałowe.

Z tego punktu widzenia logiczny wydaje się postulat zawieszenia w skali światowej lub co najmniej europejskiej obowiązywania umowy bazylejskiej do czasu opracowania i wdrożenia zreformowanej NUK. Nie jest to żadna krytyka wyższych poduszek kapitałowych dla banków, powinny one jednak być tworzone w fazach wzrostu cyklu koniunkturalnego, a nie w recesji.

Jeśli chcielibyśmy usunąć efekt procyklicznego oddziaływania NUK, można tego dokonać na dwa sposoby:

Pierwszy polega na tym, że likwiduje się wagi ryzyka przypisywane dla różnych aktywów bankowych niezależnie od ich ratingu wiarygodności kredytowej, co jest istotne przy kalkulacji minimalnej bazy kapitałowej gwarantującej dane aktywów. Mielibyśmy to samo obciążenie kapitałowe banków dla wszystkich aktywów. Zmiany ratingów kredytowych w różnych fazach cyklu koniunkturalnego nie prowadziłyby do większych wymagań kapitałowych po stronie banków.

[wyimek]Dzisiaj żaden bank działający na polskim rynku finansowym nie jest zagrożony utratą płynności[/wyimek]

Z punktu widzenia poszczególnych kredytobiorców taka perspektywa może się wydawać nieszczególnie sprawiedliwa, gdyż wymagania kapitałowe banków dla aktywów z dobrym ratingiem kredytowym byłyby takie same jak dla aktywów gorszych.

Z punktu widzenia makroekonomii ten obraz wydaje się już inny. Globalny kryzys finansowy unaocznił nam, że głównym zagrożeniem systemu finansowego wcale nie są aktywa o słabej wiarygodności kredytowej. To zagrożenie wynika raczej z ryzyka konieczności zmiany ratingów kredytowych.

Destabilizacja światowego systemu finansowego była przede wszystkim rezultatem nagłej konieczności znalezienia dodatkowych kapitałów przez banki, które były zmuszone drastycznie obniżyć ratingi strukturyzowanych papierów wartościowych, dotychczas posiadających najlepszy rating (AAA lub AA). Gdyby dla tych aktywów obowiązywały takie same wagi kapitałowe jak dla papierów wartościowych o gorszym ratingu, światowy kryzys z pewnością przebiegałby w sposób mniej dramatyczny.

Druga możliwość mogłaby polegać na utrzymaniu dotychczasowego systemu wagi ryzyka przypisywanego poszczególnym grupom aktywów, ale ich procykliczne oddziaływanie byłoby jednocześnie istotnie osłabione przez określone kroki neutralizujące. W okresie spowolnienia baz recesji przeciętne minimalne obciążenie kapitałowe banków mogłoby być obniżone, a w okresie wzrostu odpowiednio podwyższane.

To rodzi wiele pytań i wątpliwości natury nie tylko technicznej. Kto np. może określić, w której fazie cyklu koniunkturalnego znajduje się gospodarka czy dana branża? Jeśli chcemy uniknąć powyżej zarysowanego konfliktu między regulacjami bankowymi a polityką pieniężną, nadzór nad instytucjami finansowymi oraz ich regulacjami powinien się znajdować w banku centralnym.

Bank ten dysponowałby wówczas drugim potężnym instrumentem poza stopami procentowymi, żeby wpłynąć na politykę kredytową banków, tj. zarządzanie poziomem bazy kapitałowej gwarantującej aktywa obciążone ryzykiem. Takie kroki musiałyby być koordynowane co najmniej na poziomie Unii Europejskiej, gdyż w przeciwnym razie doszłoby do arbitrażu aktywów bankowych i ich niepotrzebnego przesuwania w kierunku kraju o najniższych wymogach kapitałowych.

[srodtytul]Potrzeba dyskusji[/srodtytul]

Wydaje mi się, że powszechna dyskusja na temat reformy umowy bazylejskiej leży w najlepiej pojętym polskim interesie. Narzekanie na wstrzemięźliwość banków w zakresie udzielania nowych kredytów jest wprawdzie powszechne i politycznie poprawne, nie rozwiązuje jednak dylematu zapewnienia stałego finansowania potrzeb bieżących i rozwojowych sfery realnej gospodarki.

Instrumenty dotychczas stosowane miały siłą rzeczy zakres lokalny, dlatego ich skuteczność przy charakterze globalnym obecnego kryzysu światowego systemu finansowego oraz poziomie kontroli operacyjnej polskich aktywów bankowych przez kapitał zagraniczny musiała być ograniczona.

Dane NBP pokazują spowolnienie dynamiki akcji kredytowej banków w 2009 r., ale ta dynamika jest nadal dodatnia. Sytuacja ta nie jest szczególnie zaskakująca w aspekcie zdecydowanego spowolnienia dynamiki wzrostu polskiej gospodarki (nie mylić z recesją), pogorszenia się wiarygodności kredytowej polskich firm, załamania tradycyjnych rynków eksportowych czy utrzymującej się niepewności co do oceny perspektyw wychodzenia z obecnego załamania globalnego, co ma negatywny wpływ na decyzje inwestycyjne przedsiębiorstw.

Pozostało 94% artykułu
Banki
ZBP: Rezygnacja z „kredytu 0 proc.” paradoksalnie zwiększy popyt na kredyty hipoteczne
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Banki
Prezes NBP Adam Glapiński: Sektor bankowy słabo pełni swoją podstawową funkcję
Banki
EBC znów obciął stopę depozytową. Czwarty raz w 2024 roku
Banki
Niespodziewany ruch banku centralnego Szwajcarii ws. stóp procentowych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Banki
Szwajcarski bank centralny tnie stopy mocniej niż się spodziewano