[i]Korespondencja z Brukseli[/i]
Projekt nowej opłaty bankowej zatwierdził niemiecki rząd. Przewiduje on podatek nieprzekraczający 15 proc. zysku netto dla każdej instytucji finansowej. Podstawą wyliczenia będą pasywa, pomniejszone o kapitał, i depozyty osób indywidualnych. Propozycja musi jeszcze zostać zatwierdzona przez Bundestag, a jej planowane wejście w życie to początek 2011 roku. Podatek ma zniechęcić banki do angażowania się w bardziej ryzykowne operacje. – Skieruje banki na inne rodzaje aktywności i zmniejszy ryzyko systemowe sektora finansowego – brzmi fragment oświadczenia Ministerstwa Finansów.
Pozyskane pieniądze, według wcześniejszych szacunków roczna suma mogłaby wynosić ok. 1 mld euro, miałyby zasilić fundusz ratujący banki w razie kłopotów finansowych. Jednocześnie z nową opłatą Berlin chce wprowadzić przepisy o tzw. bankructwie kontrolowanym. Dałyby one w przyszłości rządowi prawo do przejęcia banku w kłopotach. Przejąłby on kontrolę nad jego aktywami strategicznymi, uzdrowiłby je za pomocą funduszu, a resztę zlikwidował. Dotyczyłoby to instytucji uznanych przez nadzorców za stwarzające ryzyko systemowe. Przejęcie przez państwo mogłoby się odbyć wbrew woli inwestorów.
Podatek od 1 stycznia 2011 roku chce też wprowadzić Londyn. Ale jego konstrukcja ma być nieco inna, niż proponowana przez Berlin. Rząd Angeli Merkel chce, żeby opłatę uiszczały wszystkie instytucje niemieckie. Z kolei ekipa Davida Camerona przygotowała projekt, według którego nowym podatkiem byłyby obciążone wszystkie instytucje zarejestrowane w Wielkiej Brytanii. Miałby on przynieść rocznie 2,4 mld euro. To spowoduje, że niektóre niemieckie instytucje o zasięgu międzynarodowym, jak choćby Deutsche Bank, będą musiały płacić podwójny podatek od części swoich aktywów. Niemcy dostrzegają niebezpieczeństwo, list w tej sprawie napisał Jörg Asmussen, niemiecki wiceminister finansów.
Pionierem w opłatach była Szwecja, która wprowadziła je już w ubiegłym roku. W ciągu 15 lat fundusz naprawczy ma osiągnąć wielkość odpowiadającą 2,5 proc. PKB. Będzie on zasilany z opłaty stabilizacyjnej wnoszonej przez banki, wynoszącej 0,036 proc. rocznie i nakładanej na określoną część zobowiązań instytucji finansowej (z wyjątkiem kapitału własnego i niektórych podporządkowanych papierów dłużnych).