O 0,9 proc., do 371 tys. euro wzrosły w 2011 r. wydatki na wynagrodzenie prezesa Europejskiego Banku Centralnego – wynika z ostatniego raportu EBC. Kwotą tą podzielili się Jean-Claude Trichet i Mario Draghi, który szefuje bankowi od listopada ubiegłego roku.
Za to Ben Bernanke, prezes amerykańskiego Fedu, nie dostał podwyżki i nie dostanie jej także w tym roku. Jak informuje Joe Pavel z biura obsługi Fed, zgodnie z polityką zamrożenia rządowych płac w USA zarobki Bena Bernanke pozostają na poziomie z 2010 r. – czyli ok. 145 tys. euro (190,7 tys. dol.).
Podobnie w Polsce: wynagrodzenie prezesa NBP nie rośnie od 2008 r. i wciąż wynosi 33 tys. zł miesięcznie (ok. 96 tys. euro rocznie). Zamrożone zostały też – na poziomie 26 tys. zł – płace wiceprezesów NBP oraz członków Rady Polityki Pieniężnej.
Prywatne banki płacą lepiej
Zarobki Marka Belki są dwa razy wyższe od zarobków premiera czy prezydenta i prawie 10 razy wyższe od przeciętnej płacy w Polsce. Ale okazuje się, że w Europie to niemal standard. Jak wynik z analizy „Rz", mniej więcej na takim poziomie w stosunku do przeciętnej kształtują się wynagrodzenie szefa EBC, Bank of England czy niemieckiego Bundesbanku. W Czechach ten wskaźnik wynosi nawet 13, a w Szwajcarii 14. – Nie sądzę, by szefowie banków centralnych zarabiali za dużo – komentuje Jakub Borowski, główny ekonomista Kredyt Banku, członek Rady Gospodarczej przy premierze. – Wymaga się od nich szerokich kompetencji i interdyscyplinarnej wiedzy. A za takich fachowców sektor prywatny słono płaci – dodaje.
– Szefowie banków centralnych i ich zespoły analityczne podejmują o wiele bardziej odpowiedzialne decyzje niż w bankach komercyjnych. Ale to w sektorze prywatnym zarabia się znacznie więcej – mówi Krzysztof Rybiński, były wiceprezes NBP, obecnie rektor uczelni Vistula. I przyznaje, że gdy przeszedł z sektora komercyjnego do publicznego, jego zarobki spadły kilkakrotnie.