Włoski inkwizytor w polskim banku

Luigi Lovaglio, prezes Pekao, uratował polską firmę budowlaną i inwestycje w energetyce. Daleko było mu jednak do eleganckiego stylu projektanta mody z Mediolanu

Publikacja: 22.09.2012 00:53

Włoski inkwizytor w polskim banku

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Piątek przejdzie do historii polskiej gospodarki jako dzień, w którym uratowano jedną z większych grup budowlanych i zapoczątkowano wart miliardy złotych proces modernizacji polskiej energetyki. Do umowy przedłużającej finansowe „być albo nie być" dla Polimeksu-Mostostalu przystąpiło prawie 40 instytucji finansowych (m.in. PKO BP, Pekao, BOŚ, Kredyt Bank) i posiadacze obligacji za 395 mln zł. Łączne zadłużenie – kredyty, obligacje i gwarancje tej spółki – to aż 2,5 mld zł. Dzięki temu porozumieniu możliwe było podpisanie największego od lat kontraktu na wybudowanie nowego bloku energetycznego.

Presja czasu

Z rozmów z kluczowymi osobami związanymi z tą transakcją wyłania się jednak obraz bardzo drapieżnych negocjacji prowadzonych przez jednego z wierzycieli Polimeksu – Pekao. Przewlekanie rozmów do późna wieczorem, multiplikowanie pytań, aż w końcu specjalna godzinna rozmowa ministra skarbu Mikołaja Budzanowskiego z prezesem tej instytucji Luigi Lovaglio. W tym przypadku ogromną rolę grał czas, gdyż oferta konsorcjum Polimeksu i japońskiego Hitachi na wybudowanie za 5,1 mld zł netto bloku w Elektrowni Kozienice (należącej do poznańskiej Enei) była ważna do piątku do godziny 24. Po tym terminie Enea mogłaby być zmuszona do podpisania umowy z drugą firmą w przetargu, chińskim Covec, co – biorąc pod uwagę blamaż tej spółki przy budowie odcinków autostrady A2 – byłoby bardzo ryzykowne.

Konieczne były więc aneksy do umów kredytowych, podpisane przez przez wszystkie banki. – To nie były dwustronne negocjacje. Ten przypadek był specyficzny, tu rozmowy prowadzone były z ogromną grupą wierzycieli. We Włoszech,  Francji czy Wielkiej Brytanii takie operacje się zdarzają, dlaczego na Boga w Polsce tak trudno uratować ważne systemowo spółki – mówi „Rz" szef jednego z banków. Wskazuje, że problemem okazała się postawa Pekao, którego zaangażowanie w Polimex sięga około ćwierć miliarda złotych. Ostatecznie i ono zgodziło się utrzymać przy życiu tę spółkę zatrudniającą 14 tys. osób.

– To były normalne negocjacje, tylko że jedna strona prowadziła je w zaciszu gabinetów, a druga chciała to rozgrywać przez media – tłumaczy z sarkazmem osoba związana z Pekao.

Liczy się interes banku

Trudno znaleźć biznesmenów i szefów firm, którzy podzielają stosunek pracowników Pekao do ostatnich wydarzeń związanych z ratowaniem Polimeksu (jego głównymi akcjonariuszami są fundusze emerytalne, a więc ewentualny upadek spowodowałby duże straty OFE).

Rekonstrukcja kilku kluczowych dni, które poprzedzały podpisanie kontraktu w piątek, potwierdza tylko ogromną siłę, upór i ambicję prezesa Pekao Luigiego Lovaglio.

Dla osób związanych ze światem bankowym nie jest to jednak nic nadzwyczajnego, takie relacje z największym bankiem udzielającym kredytów korporacyjnych są na porządku dziennym. Bank potrafi, oczywiście mając do tego pełne prawo, zrywać negocjacje kredytowe w ostatniej chwili. Nie można powiedzieć, że nie robią tego też inne banki, ale akurat w przypadku Pekao w ostatnich kilku kwartałach zdarza się to relatywnie często. – Sytuacja jest też inna niż w okresach prosperity, przed nami spowolnienie gospodarcze i instytucje finansowe oglądają każdą złotówkę nie tylko dwa razy, ale nawet kilkanaście – tłumaczy 60-letniego Włocha prezes dużego banku w Polsce, należącego do zagranicznego inwestora.

Lovaglio, prezes drugiego banku w Polsce od maja 2011 roku, ma ogromną autonomię. Cieszy się zaufaniem centrali w Mediolanie. Nieprawdą jest więc, że jego wstrzemięźliwość i bezkompromisowość to efekt nacisków z centrali. Jego profil psychologiczny celnie w „Rzeczpospolitej" określił prezes Fiat Auto Poland Enrico Pavoni. – To prawdziwy bankowiec, całe zawodowe życie związał z branżą. Jeśli trzeba będzie chronić interesy banku, to gotów jest to robić „po trupach". To także człowiek, który z unikania ryzyka zrobił religię – mówił Pavoni.

Lovaglio chce, by Pekao kolejny rok zakończył rekordowym zyskiem i by podzielił się sowitą dywidendą z akcjonariuszami (większość akcji kontroluje włoski UniCredit). Fetysz zarabiania pieniędzy oczywiście chwalą sobie inwestorzy, zwłaszcza z centrali banku, ale sami pracownicy uważają, że ograniczenie w kredytowaniu firm poszło za daleko, nie mówiąc już o skali i sposobach redukcji wydatków w samym banku. – Wśród pracowników krąży taka anegdota, że w wielu oddziałach, jeśli chce się skserować jakiś dokument, trzeba samemu kupować sobie papier w sklepie. – Chyba są pewne granice? To skąpstwo firmy doszło już do absurdalnych poziomów – mówi nam z jeden z pracowników tej instytucji.

Fetysz zysku

Nie można jednak odmówić Lovaglio umiejętności zarabiania pieniędzy. To za czasów jego urzędowania w spółce udział polskiego banku w zysku netto całej grupy UniCredit wzrósł do około 30 proc. z 9 proc. w 2003 roku.

Ale co z tego, skoro, jak mówi inny nasz rozmówca z Pekao, kilka prób głębszego społecznego zaangażowania banku, poza kilkuletnim udziałem w Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy, kończy się kategoryczną odmową ze strony szefa Pekao. – A we Włoszech, wręcz przeciwnie, na tego rodzaju obecność w życiu społecznym, na edukację, UniCredit

przeznacza większe środki w stosunku do swoich dochodów – mówi nasz rozmówca.

Lovaglio urodził się we włoskiej Potenzy, a w bankowości przepracował 40 lat. Jest absolwentem Wydziału Ekonomicznego Uniwersytetu Bolońskiego. Dobrze się czuje w Polsce. Nauczył się naszego języka, choć częściej używa w banku angielskiego. Nie miał jednak problemów z otrzymaniem zgody Komisji Nadzoru Finansowego na kierowanie bankiem. Na spotkaniach w Ministerstwie Skarbu używał jednak angielskiego.

Jak ostatnie wydarzenia wokół kluczowego kontraktu w polskiej energetyce odbiją się na Pekao? Na pewno wizerunek tej instytucji i jej reputacja może mocno ucierpieć, ale na poziomie zysku netto ubytku nie będzie.

O to tylko chodziło, panie Lovaglio?

Piątek przejdzie do historii polskiej gospodarki jako dzień, w którym uratowano jedną z większych grup budowlanych i zapoczątkowano wart miliardy złotych proces modernizacji polskiej energetyki. Do umowy przedłużającej finansowe „być albo nie być" dla Polimeksu-Mostostalu przystąpiło prawie 40 instytucji finansowych (m.in. PKO BP, Pekao, BOŚ, Kredyt Bank) i posiadacze obligacji za 395 mln zł. Łączne zadłużenie – kredyty, obligacje i gwarancje tej spółki – to aż 2,5 mld zł. Dzięki temu porozumieniu możliwe było podpisanie największego od lat kontraktu na wybudowanie nowego bloku energetycznego.

Pozostało 90% artykułu
Banki
ZBP: Rezygnacja z „kredytu 0 proc.” paradoksalnie zwiększy popyt na kredyty hipoteczne
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Banki
Prezes NBP Adam Glapiński: Sektor bankowy słabo pełni swoją podstawową funkcję
Banki
EBC znów obciął stopę depozytową. Czwarty raz w 2024 roku
Banki
Niespodziewany ruch banku centralnego Szwajcarii ws. stóp procentowych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Banki
Szwajcarski bank centralny tnie stopy mocniej niż się spodziewano