Tymczasem ten proces wcale nie następuje lawinowo, zaś obawy okazały się mocno przesadzone. Koszty ubezpieczenia przed ryzykiem niewypłacalności (CDS) są w przypadku Europy Środkowej niższe niż jest w krajach Europy Południowej – wynika z analizy przeprowadzonej przez „Emerging Markets", ukazującej się podczas dorocznego walnego zgromadzenia Banku Światowego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Koszt ubezpieczenia od ryzyka niewypłacalności Estonii jest dziś niższy niż w Holandii. Zdaniem Basa Bekkera odpowiadającego w MFW za Europę Środkową i Wschodnią nie ma takiej możliwości, aby nasz region uniknął skutków kryzysu w strefie euro, ale i tak jesteśmy w znacznie lepszej sytuacji, niż było to w roku 2008. Nie ma już gigantycznego zadłużenia gospodarstw domowych, bańki spekulacyjnej na rynku nieruchomości, doszło do mocnej racjonalizacji cen – mówił Bekker.
Zdaniem Erika Bergloffa, głównego ekonomisty Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju, odpływ kapitału może nawet okazać się dla regionu korzystny: – Narzuca to dyscyplinę, oducza od uzależniania się od funduszy zewnętrznych, uczy polegania na możliwościach własnej gospodarki – powiedział Bergloff „Rz".
Planów wycofania się z naszego regionu wypierają się Erste Bank, Raiffeisen i Creditanstalt. Prezes Erste Andreas Treichl zapewnia, że polityka jego banku idzie w całkowicie odwrotnym kierunku. Chociaż przyznaje, że przewiduje dalsze kłopoty na Węgrzech i w Rumunii, ale z powodzeniem wynagrodzi to działalność w Polsce i Bułgarii. – Moim zdaniem ten region ożywi się wcześniej, i to mimo trwającego kryzysu w strefie euro – mówi Herbert Stepic, prezes Raiffeissen International Bank.