Wpłynęły na to takie zjawiska jak mniejszy popyt na kredyty na skutek obaw, że amerykańska gospodarka będzie zwalniać, a także zaostrzone standardy w bankach, które stały się ostrożniejsze po kryzysie finansowym.
W tym roku (do piątego grudnia) gotówka zdeponowana przez klientów w takich instytucjach finansowych jak JPMorgan Chase, Bank od America i innych zwiększyła się o 8,7 proc. do rekordowej kwoty 9, 17 biliona dolarów, wynika z danych Rezerwy Federalnej. Wartość pożyczek zwiększyła się o 3,7 proc. do 7,17 biliona dolarów.
Różnica między depozytami a kredytami rośnie od października 2008 roku. W połowie września 2008 r. zbankrutował bank inwestycyjny Lehman Brothers Holdings, zaś przewaga kredytów wynosiła wówczas 205 miliardów dolarów.
Konsumenci redukujący zadłużenie i banki zaostrzające wymogi stawiane klientom chcącym pożyczyć pieniądze ograniczają skuteczność banku centralnego, który utrzymując stopy procentowe na poziomie bliskim zera chce skłonić Amerykanów do zwiększenia wydatków konsumpcyjnych i pobudzić koniunkturę w gospodarce. – Niskie stopy procentowe ograniczają możliwości inwestycyjne i sprawiają, że oszczędzający zadowalają się trzymaniem pieniędzy w bankach – zauważa Gerard Cassidy z Royal Bank of Canada. Podkreśla, że pożyczkobiorcy wciąż ograniczają zadłużenie, a popyt na kredyt nie jest jaki powinien być w obecnej fazie ożywienia koniunktury. To w połączeniu z niskimi stopami procentowymi, jego zdaniem doprowadziło do niezamierzonych konsekwencji.
Obecnie amerykańskie banki z każdego przyjmowanego w formie depozytu dolara pożyczają klientom 78 centów, a więc poniżej optymalnego poziomu, który według Cassidy'ego wynosi około 95 centów. John Stumpf, prezes kalifornijskiego banku Wells Fargo powiedział magazynowi „Fortune", że stara się, aby proporcja wynosiła 1:1, ale do września udawało się pożyczyć około 80 centów z każdego dolara depozytu. Przewaga depozytów w tym banku wynosiła wówczas około 200 miliardów dolarów.