Internauci lepsi niż bank

Rynek e-pożyczek w Polsce nabiera rozpędu. W ciągu roku wartość transakcji może wzrosnąć nawet dwukrotnie.

Aktualizacja: 07.06.2014 12:08 Publikacja: 07.06.2014 08:00

W sieci szybko zebrano duże pieniądze na prace nad maską NeurOn polskiej firmy Intelclinic

W sieci szybko zebrano duże pieniądze na prace nad maską NeurOn polskiej firmy Intelclinic

Foto: materiały prasowe

Popularność serwisów w sieci, za pośrednictwem których internauci mogą pożyczać sobie nawzajem pieniądze lub finansować ciekawe projekty, dynamicznie rośnie. Świat na tym punkcie oszalał już parę lat temu. Od niedawna gorączka opanowała i polskich internautów.

Krajowy rynek tzw. social lendingu rośnie w dwucyfrowym tempie. Eksperci spodziewają się, że w przyszłym roku pożyczymy sobie w sieci ponad 300 mln zł.

Coraz odważniej szukamy również w internecie inwestorów, którzy sfinansują nasze pomysły biznesowe. Do tej pory tylko za pośrednictwem amerykańskiego portalu Kickstarter.com projekty z Polski zebrały od internautów z całego świata 1,1 mln dol.

Perspektywy są niezwykle obiecujące. Z danych firmy Douw & Koren wynika, że tylko 10 proc. przedsiębiorców, którzy nie uzyskają kredytu w banku, szuka innych źródeł kapitału.

Google?i rosyjski miliarder

Boom na pożyczki społecznościowe zapoczątkowany został w Wielkiej Brytanii, gdzie do tej pory funkcjonuje najwięcej portali tego typu, m.in. Funding Circle, Folk2Folk, Ratesetter, Assetz Capital czy Wellesley. To tutaj działa też najstarszy na świecie i największy w Europie portal pożyczek społecznościowych P2P – ZOPA (Zone Of Possible Agreements).

Portalom oferującym pożyczki społecznościowe sprzyja także brytyjski rząd, który w 2013 roku postanowił pożyczyć 100 mln funtów na nietradycyjne formy bankowości, z czego aż 55 mln funtów trafiło do czterech brytyjskich firm, funkcjonujących właśnie w obszarze social lendingu.

Z założonej w 2005 roku platformy ZOPA skorzystało ponad 500 tysięcy użytkowników, którzy wymienili między sobą już 523,4 mln funtów. Dziś brytyjski rynek ma już wartość ?1 mld funtów. Fala rozlała się na cały świat i trafiła na podatny grunt w Stanach Zjednoczonych. W ciągu ostatniego roku pożyczono tam 2,5 mld dol. – o ponad 90 proc. więcej niż w 2012 roku.

E-pożyczkami zaraziły się też Chiny. W 2009 roku social lending osiągnął tam wartość ledwie 30 mln dol. Ale w 2012 roku było to już 940 mln dol. Według prognoz w przyszłym roku Chińczycy w sieci pożyczą aż 7,8 mld dol.

Rynek jest tak chłonny i na tyle perspektywiczny, że przyciąga gigantów. W tym roku za 1,6 mld dol. udziały w serwisie Lending Club kupił Google. Z kolei za portalem Lendico, działającym m.in. w Polsce, stoi niemiecki fundusz Rocket Internet, do którego należą marki: Zalando, Home24, eDarling czy LaModa. Udziałowcami w nim są rosyjski miliarder Leonard Bławatnik i bank JP Morgan.

Kredyt, chwilówka? Nie

W Europie liderem zwyżek na rynku pożyczek społecznościowych jest Polska. Kokos.pl, wspomniane Lendico, Sekrata.pl czy Zakra.pl to niektóre z wielu serwisów pośredniczących w takich operacjach.

– Rynek funkcjonuje już sześć lat, ale nie osiągnął jeszcze takiej skali jak serwisy w innych krajach. Liczba aukcji w 2013 r. była większa o prawie 30 proc. w stosunku do 2012 roku i aż o 77 proc. w stosunku do 2011 r. – tłumaczy Tomasz Bobrowski z Kokos.pl, którego operatorem jest spółka Blue Media.

Portal pośredniczył dotychczas w pożyczeniu ponad 105 mln zł. Z serwisu skorzystało już prawie ćwierć miliona internautów. Łącznie założyli oni ponad 95 tys. aukcji pożyczkowych i udzielili prawie 40,5 tys. pożyczek o średniej wartości niespełna 2,7 tys. zł.

– Wierzymy w rozwój social lendingu i dlatego cały czas inwestujemy w nowe usługi – podkreśla Bobrowski. – W Kokos.pl udostępniliśmy niedawno społecznościową wymianę walut, co również pokazuje rosnący potencjał rynku i kierunek, w którym zmierzamy. Chcemy oferować usługi będące uzupełnieniem tradycyjnej oferty bankowej, dostępne dla wszystkich internautów. Także tych, którzy dzisiaj mówią, że finanse społecznościowe nie są dla nich – dodaje.

Największą barierą dla rozwoju pożyczek online jest obawa, że pożyczone pieniądze nie zostaną zwrócone. Ale jak podkreśla Bobrowski, zupełnie niesłusznie. – Dziewięć na dziesięć pożyczek jest spłacanych terminowo. To wartość porównywalna ze spłacalnością kredytów w sektorze bankowym i wyższa niekiedy od spłacalności chwilówek – przekonują w Kokos.pl. Spółka stworzyła system weryfikacji, który zapobiega zaciąganiu pożyczek przez osoby z negatywną historią.

Również na platformie Lendico pożyczkobiorcy muszą wykazać się pozytywną historią kredytową i odpowiednimi nadwyżkami w miesięcznych wpływach, dzięki którym spłacą miesięczne raty.

– Dlatego nie każdy, kto otrzyma chwilówkę, może ubiegać się o pieniądze na tej platformie social lending – podkreśla Michał Gromek, szef Lendico na Polskę.

Hojni internauci

Drugie źródło internetowej kasy to serwisy crowdfundingowe. W zamian za udziały w danym przedsięwzięciu czy też za stworzony za pożyczone pieniądze produkt internauci sponsorują start-upy poszukujące finansowania. Często pieniądze przekazują jednak całkowicie bezinteresownie.

To stosunkowo niewielkie kwoty, 5–25 zł. Różnicę robi skala. Na Kickstarter.com finansowe wsparcie zaoferowało już 6,3 mln osób.

Społeczność sponsorów ?i beneficjentów rośnie. W 2012 roku na całym świecie w sieci przekazano w ten sposób ?2,7 mld dol. Rok temu już 5,1 mld dol. Według Banku Światowego rynek tego rodzaju ?e-pożyczek do 2025 r. urośnie do 93 mld dol.

Polacy wcale nie należą w tego typu finansowaniu do skąpych. Mamy krajowe portale crowdfundingowe (np. Zrzutka.pl), na których internautom udaje się zebrać pieniądze nawet na najbardziej oryginalne pomysły. W ostatnich dniach na Polakpotrafi.pl Karolina Czarnecka dostała od internautów na nakręcenie autorskiego teledysku ponad 32 tys. zł. Od początku działania portalu zebrano już 3 mln zł i sfinansowano ponad 900 projektów.

– Trzeba szukać pieniędzy w internecie, bo w Polsce jest problem z finansowaniem pomysłów. Banki studentom kredytu nie dadzą, z kolei warunki oferowane przez liczne inkubatory znacznie odbiegają od światowych standardów – mówi Kamil Adamczyk, prezes spółki Intelclinic, która po pieniądze zwróciła się do Kickstarter.com. Na badania i produkcję NeuroOnu – pierwszej na świecie maski monitorującej fale mózgowe i pozwalającej na przystosowanie się do polifazowego trybu snu – potrzebował 100 tys. dol. Na ich zebranie miał 40 dni. Niezbędne środki zdobył w ciągu pierwszej doby.

To, że internet dla dobrych projektów jest najlepszym miejscem na pozyskanie funduszy, pokazuje przykład Rafała Olszewskiego z Wargamer.pl. Na produkcję historycznej gry planszowej, odtwarzającej największe bitwy Europy XVII w., otrzymał od internautów prawie 1750 proc. więcej środków, niż potrzebował. Podobnych przykładów jest masa. A inwencja pożyczkobiorców i fundatorów – nieograniczona.

Popularność serwisów w sieci, za pośrednictwem których internauci mogą pożyczać sobie nawzajem pieniądze lub finansować ciekawe projekty, dynamicznie rośnie. Świat na tym punkcie oszalał już parę lat temu. Od niedawna gorączka opanowała i polskich internautów.

Krajowy rynek tzw. social lendingu rośnie w dwucyfrowym tempie. Eksperci spodziewają się, że w przyszłym roku pożyczymy sobie w sieci ponad 300 mln zł.

Pozostało 94% artykułu
Banki
Prezes NBP Adam Glapiński: Sektor bankowy słabo pełni swoją podstawową funkcję
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Banki
EBC znów obciął stopę depozytową. Czwarty raz w 2024 roku
Banki
Niespodziewany ruch banku centralnego Szwajcarii ws. stóp procentowych
Banki
Szwajcarski bank centralny tnie stopy mocniej niż się spodziewano
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Banki
Ludwik Kotecki, RPP: Adam Glapiński złamał naszą dżentelmeńską umowę