Szybko przybywa Polaków mających problemy z terminowym regulowaniem swoich zobowiązań wobec banków, dostawców mediów, operatorów telefonii itp. – To efekt spowolnienia gospodarczego – uważa Dorota Olszenko, prezes firmy Volenti Kancelarie Prawne i Finansowe. Skutek jest taki, że coraz więcej długów „prywatnych" po bezskutecznych próbach ich ściągnięcia trafia na sprzedaż, czyli zwykle w ręce spółek finansowych – windykatorzy, faktorzy, ubezpieczyciele itp. – Skala transakcji na tym rynku rośnie, bo banki coraz częściej podejmują decyzję o sprzedaży wierzytelności, których nie udało im się ściągnąć przez pracowników własnych oddziałów – tłumaczy Adam H. Pustelnik, prezes spółki AhProfit.
Z ogromnym dyskontem
Suma sprzedanych przez banki wierzytelności konsumenckich wzrosła z 2,7 mld zł w 2010 r. do ok. 6,7 mld zł w roku 2013.
– Licząc razem z długami sprzedawanymi przez inne instytucje finansowe oraz podmioty z branży telekomunikacyjnej, łączna wartość transakcji w 2013 r. przekroczyła 9,4 mld zł – szacuje Marzena Dobrzańska-Główczyk, dyrektor ds. serwisu wierzytelności w Grupie Kruk.
Wszystko wskazuje na to, że skala prywatnych długów dalej będzie rosnąć. W ubiegłym roku Kruk zainwestował w Polsce 206 mln zł w nowe portfele wierzytelności o wartości prawie 2,4 mld zł, a w w pierwszej połowie br. spółka już zakupiła portfele o wartości niemal 1,3 mld zł. – Znaczącą większość tych inwestycji stanowią właśnie wierzytelności konsumenckie zakupione od banków i innych instytucji finansowych – zapewnia Dobrzańska-Główczyk.
Banki, jak wyjaśnia Adam Pustelnik, są chętne pozbyć się takich długów – przy odpowiednio dużym portfelu – nawet za 1 proc. ich wartości. Górny limit ceny sięga w takich transakcjach kilkunastu procent.