Sektor bankowy, uznawany przez polityków i część społeczeństwa za najbardziej zyskowny w gospodarce, wcale taki nie jest. Mimo że podawane przez Narodowy Bank Polski łączne zyski netto sektora bankowego w ostatnich latach rzędu 15–16 mld zł rocznie robią wrażenie, to aby ocenić rentowność biznesu, trzeba uwzględnić zaangażowany w niego kapitał. Pomocny w tym jest wskaźnik ROE (return on capital), który pokazuje, że zwrot z kapitału w bankach wcale nie jest taki wysoki.
Są lepsi
Rentowność mierzona ROE dla trzech największych banków w Polsce (PKO BP, Pekao i BZ WBK) w latach 2013–2015 wyniosła średnio 12,3 proc. (dla całego sektora 9,2 proc.). Lokuje to bankowców mniej więcej w połowie stawki spośród 11 branż gospodarki (szczegóły na wykresie). Zdecydowanie największy wskaźnik (średnio 23 proc.) w tym czasie zanotowali detaliści (głównie to zasługa odzieżowego LPP i obuwniczego CCC). Dobrze wypadły sektory budowlany (20 proc.), informatyczny (18 proc.) i chemiczny (15 proc.). Najgorzej – paliwowy i surowcowy, odpowiednio z powodu odpisów i spadku cen surowców.
– ROE banków pokazuje skalę wyzwań, z którymi mierzy się sektor dociskany przez niskie stopy procentowe i nowe regulacje ostrożnościowe. Przed kryzysem ROE niektórych banków dochodziło nawet do 20 proc. Teraz dwucyfrowe wyniki uznawane są za dobre – mówi Piotr Miliński, analityk DM NWAI.
W 2015 r. ROE całego sektora spadło do 6,8 proc. z 10 proc. w 2014 r. z powodu sporych kosztów jednorazowych (koszty gwarantowania depozytów SK Banku i składki na Fundusz Wsparcia Kredytobiorców). W tym roku analitycy spodziewają się także niewielkiego spadku ze względu na podatek bankowy. – Ale z drugiej strony zyski banków podbiją wpływy ze sprzedaży udziałów w Visa Europe, choć rentowności nie pomagają rosnące wymogi kapitałowe – zaznacza Michał Konarski, analityk DM mBanku.
W kolejnych latach ROE będzie uzależnione głównie od stóp procentowych. Jeśli zostaną bez zmian lub wzrosną, ROE powinno się odbudowywać. Szansa na powrót do dwucyfrowych poziomów jest, ale raczej nie w najbliższych dwóch, trzech latach. Będzie też zależało od ewentualnych zmian w podatku bankowym, zdolności banków do przerzucenia jego kosztów na klientów i od ustawy frankowej.