- Chcemy dotrzeć do dwóch grup klientów: małych i średnich firm, o przychodach co najmniej kilka mln zł rocznie, będących spółkami kapitałowymi, dla których podpisywanie drugiej umowy w postaci kontraktu IRS może być przeszkodą, oraz do firm niemieckich, które często stosują umowy kredytowe o stałym oprocentowaniu. Głównie chodzi o kredyty inwestycyjne o średnim terminie 5-7 lat, maksymalnie 10 lat – mówi Adam Pers, dyrektor zarządzający ds. sprzedaży rynków finansowych w mBanku.
Rynek kredytów o stałym oprocentowaniu w Polsce dopiero raczkuje. W części detalicznej głównie chodzi o hipoteki ze stałą stopą, które jednak wciąż się słabo sprzedają i mało banków ma je w ofercie, zaś w kredytach dla firm bywają stosowane różne zabezpieczenia. - Do tej pory nasi klienci korporacyjni brali kredyt na zmienną stopę procentową i część z nich zabezpieczała go kontraktami IRS (Interest Rate Swap – red.) bądź też wybierała inny instrument gwarantujący maksymalną stopę kredytu - stopa stop. Wciąż jednak zdecydowana większość naszego portfela kredytowego to kredyty o zmiennej stopie procentowej bez zabezpieczenia. Udział zabezpieczonych kredytów jest bardzo wysoki tylko pewnych branżach jak na przykład finansowanie projektów budowy biurowców, gdzie nie ma miejsca na spekulowanie stopą procentową – wyjaśnia Pers.
Z IRS, który jest bezpłatnym instrumentem, korzystają raczej większe firmy, zaś tym średnim i mniejszym mBank oferuje narzędzie nazwane "stopa stop", będące swoistym ubezpieczeniem. Klient płaci prowizję w określonej wysokości wartości kredytu (jednorazowo albo rozłożoną na czas finansowania), ale dzięki temu ma pewność, że nawet jeśli WIBOR pójdzie w górę do np. 3,5 proc. z obecnych 1,7 proc., to on i tak będzie płacił umówione wcześniej oprocentowanie np. 2,5 proc. Przypomina ten instrument w swym działaniu polisę ubezpieczeniowa. Jednak jest płatny, co dla części firm stanowi barierę.
- Nowa oferta będzie również umożliwiała firmom wzięcie kredytu o stałym oprocentowaniu, ale bez żadnych dodatkowych umów i dodatkowych opłat. To proste rozwiązanie dające klientom dużą elastyczność, bo w przypadku kredytów inwestycyjnych, uruchamianych w transzach, firma może podpisać umowę i dopiero za np. pół roku, po uruchomieniu wszystkich transz, ustalić stawkę stałego oprocentowania. Jeśli te pół roku minie i nadejdzie czas podjęcia tej decyzji ale klient się rozmyśli i będzie chciał kredyt o zmiennym oprocentowaniu, może to zrobić i później w każdej chwili zdecydować o przejściu na stałą stopę – mówi Pers. Jednak wtedy już musi, tak jak i bank, trzymać się umowy bez względu na to czy WIBOR spadnie czy wzrośnie.
Kosztem stałej stopy procentowej jest nieco wyższe oprocentowanie niż bieżące na rynku w momencie zawierania umowy. Zależy to jednak od warunków rynkowych w dniu podjęcia decyzji o przejściu na stała stopę. O jakiej różnicy mówimy? Jeśli np. jeśli teraz WIBOR 3M wynosi 1,7 proc. to kredyt trzyletni byłby oprocentowany w wysokości 2,3 proc. pięcioletni - 2,6 proc. Powiększony o marżę kredytową niezależną od tego czy kredyt jest na stała czy zmienna stopę. - Dodatkowych prowizji z tytułu udzielenia takiego kredytu nie będziemy pobierać, ale klient musi pamiętać, że w razie przedterminowej spłaty kredytu może musieć dopłacić różnicę w oprocentowaniu jego kredytu wobec bieżącego WIBOR-u – zaznacza Pers.