Agencja Bloomberga wyliczyła, że włoskie banki potrzebują 52 mld euro, by oczyścić swoje bilanse ze złych długów. Kwota ta obejmuje m.in. 5 mld euro jakie Banca Monte dei Paschi di Siena chce zebrać od prywatnych inwestorów do końca roku oraz dodatkowych 8 mld euro rezerw, których znalezienie obiecał UniCredit (przed planowaną sprzedażą 18 mld euro najgorszych pożyczek ze swojego portfela kredytowego). Wyliczenia te są oparte na planie UniCredit dotyczącym zwiększenia rezerw na złe długi. W przypadku najbardziej ryzykownych pożyczek mają one zostać podniesione do 75 proc. ich wartości a w przypadku reszty nie spłacanych lub spłacanych z opóźnieniem kredytów do 40 proc.

Część z tej sumy banki będą w stanie zebrać z rynku, ale nie obejdzie się bez pomocy rządowej. – Pakiet ratunkowy musi być zbliżony do 30 mld euro, by zakończyć kryzys związany ze złymi długami – twierdzi Paola Sabbione, analityczka z Deutsche Banku.

Włoski sektor bankowy był w ostatnich latach pod presją. Przedłużający się kryzys finansowy w tym kraju sprawił, że wartość złych długów w portfelach kredytowych banków sięgnęła aż 360 mld euro. Jednym z problemów towarzyszących ewentualnemu ratowaniu włoskich banków będzie kwestia strat, jakie będą musieli ponieść (zgodnie z unijnymi regulacjami) właściciele długu podporządkowanego tych pożyczkodawców. Kupowanie takich obligacji jest popularną formą oszczędzania we Włoszech.