Bez pomocy Narodowego Banku Polskiego będzie czekać nas prawdziwa zawierucha. NBP na razie rozkłada ręce.

- Zgodnie z doniesieniami prasowymi prace nad rozwiązaniem kwestii kredytów frankowych mogą być finalizowane w najbliższych tygodniach. W praktyce oznacza to konieczność przewalutowania kredytów na złote, a wartość wynikających z tego transakcji prawdopodobnie będzie znaczna. To będzie trudna wiosna dla rynku walutowego - uważają ekonomiści Citi Handlowego.

Rzeczywiście, w ostatnich miesiącach sprawa kredytów frankowych bardzo mocno przyspieszyła.

Spraw sądowych przybywa, a banki mają z nimi coraz większy problem.

Frankowiczów i banki czeka więc intensywny czas.

To wszystko mocno wpłynie na rynek walutowy - wyjaśniają specjaliści Citi Handlowego. Ich zdaniem w wyniku przewalutowania kredytów hipotecznych banki będą musiały zamknąć otwarte pozycje walutowe. Jeżeli dokonają tego na rynku, presja na osłabienie złotego znacznie wzrośnie.

Kwota pozostających do spłaty kredytów hipotecznych w walutach obcych to 117 mld zł, z czego 95 mld zł to kredyty frankowe (odpowiednio 4,8 proc. i 3,9 proc. PKB). Z czego szacunkowa wielkość programu przewalutowania może opiewać na 16 mld CHF - wyliczają. Jest to znacznie większa kwota niż średnie dzienne obroty na krajowym spotowym rynku walutowym (2,6 mld USD wg NBP). Innymi słowy, nie ma szans, aby operacje walutowe banków przeszły bez echa.

Ekonomiści ostrzegają, że deprecjacja (osłabienie) waluty, choć obecnie pożądana przez Narodowy Bank Polski, będzie miała bardzo negatywne skutki.