Mało kto pamięta czasy, w których przedstawiciele wszystkich firm odbywali wędrówki do banków w celu złożenia dokumentów czy realizacji przelewów. Reprezentanci tych większych gościli w nich co najmniej raz dziennie. Pierwszą jaskółką nowych czasów było wprowadzenie w 1993 r. przez ówczesny Bank Rozwoju Eksportu usługi home banking (notabene system BRESOK, w unowocześnionej formie, funkcjonuje do dziś).
Rozwiązanie to umożliwia obsługę rachunków bankowych bez konieczności wychodzenia z domu. Obsługa rachunku bankowego odbywała się przy użyciu publicznej sieci telefonicznej lub innego łącza dostępowego oraz komputera wyposażonego w odpowiednie oprogramowanie. Bezpieczeństwo systemu zapewniały m.in. generowane hasła, a transmitowane dane były kodowane. Wadą home bankingu jest to, że dostęp do konta jest możliwy tylko z komputera, na którym zainstalowano program.
Transakcje w sieci
Wspomniany home banking był raczej rozwiązaniem dla bogatszych klientów indywidualnych i mniejszych firm. Te większe doczekały się dość szybko bankowości elektronicznej. I choć przez lata była ona rozwijana, jednak od pewnego czasu została w tyle za innowacyjnymi rozwiązaniami, wprowadzanymi dla klientów indywidualnych. Serwisy transakcyjne w bankowości korporacyjnej były po prostu toporne i znacznie odbiegały od tego, co widzi się w serwisach bankowych dla klientów indywidualnych. Miały służyć do rozliczeń z kontrahentami, zarządzania bazami danych oraz wymiany informacji z systemami finansowo-księgowymi. Oczywiście, wprowadzano nowe produkty, ale wygląd serwisów nie zmieniał się specjalnie.
Trudno powiedzieć, by był przyjazny dla użytkownika, co więcej – każdemu oferował to samo, niezależnie od jego potrzeb. Cóż z tego, że systemy były coraz bardziej funkcjonalne, skoro korzystanie z nich łatwe nie było. Brak było przede wszystkim intuicyjności – a im większa firma, tym więcej transakcji dziennie: przez systemy korporacyjne przechodzą wręcz miliardy złotych! Tu nie ma miejsca na wątpliwości, nie mówiąc o błędach. Tym bardziej że pojedynczy użytkownik spędza często w serwisie kilka godzin, realizując setki lub tysiące transakcji.
Rozwój funkcjonalności
Dlatego obecnie coraz częściej systemy oferują możliwość personalizacji uprawnień, a możliwość elastycznego zdefiniowania transakcji pozwala nadać im indywidualne cechy, zgodnie z potrzebami użytkownika, i co za tym idzie, spełnić jego niestandardowe oczekiwania. Najnowsze ich wersje – jak mCompanyNet w mBanku – pozwalają na indywidualne skonfigurowanie ekranu głównego. Służą do tego widety, których pozycja na pulpicie może być dowolnie dopasowana do potrzeb użytkownika tak, by dostęp do wybranych funkcji był jak najszybszy. Przy ogromnej liczbie transakcji trudno byłoby wprowadzać je do systemu manualnie – firmy robią to poprzez swoje systemy księgowe, które są połączone „wtyczkami" z systemem bankowym. W serwisie mBanku księgowy wysyła przelewy i odbiera informacje zwrotne wprost do swojego systemu księgowego, nie musi logować się do klasycznego serwisu bankowości elektronicznej.