„Prezes banku centralnego, dr Hernan Martin Pérez Redrado został zwolniony z tej funkcji za niedopełnienie obowiązków urzędnika” — stwierdza dekret rządu. C. Kirchner poleciła w konsekwencji „prokuratorowi generalnemu złożyć skargę w organach wymiaru sprawiedliwości” — dodaje tekst dekretu.
Rzecznik banku wyjaśnił, że prezes Redrado zgodził się zwolnić stanowisko zgodnie z dekretem, ale odmawia podania się do dymisji i sam odwoła się do wymiaru sprawiedliwości. Skargę złoży w piątek i w poniedziałek — dodał. W czwartek wieczorem Redrado spotkał się w swym gabinecie z doradcami, nie pojawił się w pracy w piątek.
Pani prezydent zażądała od niego ustąpienia, ale odmówił powołując się na niezależność banku wobec władzy wykonawczej i stawił się w czwartek w pracy. C. Kirchner zwołała więc posiedzenie rządu i zażądała od wszystkich ministrów, zaczynając od premiera Anibala Fernandeza, aby podpisali się pod jej dekretem zwalniającym Redrado. Później oświadczyła, że p. o. prezesa będzie wiceprezes Miguel Angel Pesce do czasu ustalenia nowego szefa.
Jej decyzję natychmiast skrytykowali najbardziej szanowani prawnicy. Konstytucyjny charakter tego dekretu jest wątpliwy. Redrado może wystąpić do wymiaru sprawiedliwości o jego anulowanie — stwierdził konstytucjonalista Gregorio Badeni. Dla innego specjalisty, Felixa Loc, pani prezydent naraża się teraz na impeachment (procedurę usunięcia jej przez Kongres).
Kadencja Redrado kończy się 23 września, a art. 9 statutu banku stwierdza, że rząd chcąc odwołać prezesa musi zwrócić się o to do Kongresu i uzyskać zgodę komisji złożonej z przedstawicieli obu izb. Ale ugrupowanie C. Kirchner straciło w czerwcowych wyborach większość w parlamencie.