To m.in. dlatego, zdaniem MFW, trzeba narzucić im twarde zasady – im szybciej, tym lepiej, ale nie później niż do końca roku 2012 [wyimek]2,2 bln dol. to najnowszy szacunek MFW kosztów kryzysu[/wyimek]
– by nigdy już nie mogły doprowadzić do kryzysu finansowego. Tak wynika z opublikowanego wczoraj raportu o sytuacji finansowej na świecie. Niemniej finanse świata są w znacznie lepszej kondycji niż rok temu.
Zalecenia MFW zostaną przedstawione w Waszyngtonie w najbliższy czwartek i piątek na wiosennej konferencji ministrów finansów i prezesów banków centralnych krajów członkowskich Funduszu. Naturalnie – piszą autorzy raportu – banki chciałyby, by nowe zasady zostały mocno złagodzone, a ich wprowadzenie odłożone w czasie, bo mogą one zagrozić ożywieniu gospodarki.
MFW szacuje, że tylko niemiecki Lanndesbank i mniejsze banki detaliczne w Niemczech będą zmuszone w tym roku odpisać na straty 47 mld dol. A to kropla w morzu. Łącznie w kryzysie banki niemieckie straciły 314 – 338 mld dol. – W zaskakująco dobrej kondycji są natomiast banki hiszpańskie – czytamy w raporcie. Jest tak mimo stale pogarszającej się sytuacji gospodarki tego kraju. A to – zdaniem MFW – zasługa głównie Banco de Espana, banku centralnego tego kraju. Zły dług banków hiszpańskich spowodowany bańką spekulacyjną na rynku nieruchomości to 300 mld euro. W tym kraju, tak jak jest to i w Niemczech, najbardziej zagrożone są małe banki detaliczne, które do 2012 r. stracą jeszcze 17 mld euro.
MFW rozważa wprowadzenie specjalnych podatków dla banków i instytucji finansowych, które zasilałyby fundusz ratunkowy. Podatkiem mają być objęte najbardziej ryzykowne aktywa spółek.