Gdy w połowie lipca agencja ratingowa Moody's obcięła oceny wiarygodności kredytowej kilkunastu włoskich banków, aby dostosować je do oceny wiarygodności rządu w Rzymie, w którego obligacje one inwestują, przyznała, że kondycja poszczególnych instytucji nie jest jednakowa. Zauważyła, że wsparciem dla UniCreditu jest jego działalność w krajach o lepszej koniunkturze.
Jednym z takich państw jest Polska, gdzie włoski gigant kontroluje Pekao. To ilustruje, że polskie spółki córki w coraz większym stopniu są filarami zachodnich instytucji, które przeżywają kłopoty na rodzimych rynkach.
Kryzysowe zmiany
Pekao ma dziś w Moody's wyższą ocenę wiarygodności kredytowej niż UniCredit. Bezpieczeństwo długoterminowych depozytów w lokalnej walucie w tych instytucjach wynosi odpowiednio A2 i Baa2 (to szósty i dziewiąty stopień na 21-stopniowej skali). Spośród dużych polskich instytucji kontrolowanych przez zachodni kapitał w takiej sytuacji jest też BZ WBK, należący do hiszpańskiego Santandera i Millennium (portugalski BCP). Przed kryzysem wszystkie polskie banki miały gorsze oceny wiarygodności kredytowej niż ich spółki matki, nawet jeśli były one wyższe niż obecnie.
Rating Pekao w Moody's ma jednak tzw. negatywną perspektywę, co w praktyce oznacza, że może zostać obniżony.
Ocenami wiarygodności kredytowej rządzi wiele reguł, które np. wiążą ratingi spółek córek i ich właścicieli. Ostatnio nawet wiceprzewodniczący KNF Wojciech Kwaśniak upomniał agencje ratingowe, że w zbyt małym stopniu uwzględniają fakt, że sytuacja polskich banków jest nieporównywalnie lepsza od ich spółek matek.