Osiem bramek. Jagiellonia wyeliminowała Rio Ave

Jagiellonia zremisowała na wyjeździe 4:4 z portugalskim Rio Ave. Po raz pierwszy w historii klubowej rywalizacji polski zespół wyeliminował portugalski, nie licząc nieistniejącego już Pucharu Intertoto - informuje Onet.pl

Publikacja: 02.08.2018 23:02

Osiem bramek. Jagiellonia wyeliminowała Rio Ave

Foto: Twitter/Jagiellonia

Jagiellonia po zwycięstwie 1:0 w Białymstoku musiała obronić nikłą zaliczkę. Mecz nie rozpoczął się od huraganowych gospodarzy. Wręcz przeciwnie, zaraz na początku Tarantini oddał leciutki strzał, który nie mógł zagrozić Marianowi Kelemenowi. Zamiast tego chwilę później wzorową kontrę przeprowadzili piłkarze Jagiellonii. Piłkę na prawej stronie przejął szybki jak wiatr Przemysław Frankowski i zagrał wprost do pędzącego pod bramkę Rio Ave Cilliana Sheridana, który już zdążył zgubić obrońców. Irlandczyk nie mógł zmarnować takiej sytuacji i strzałem z lewej nogi pokonał Makaridze.

Wynik ten oznaczał, że gospodarze nagle muszą strzelić trzy gole, żeby awansować. I mieli ku temu okazje. W 9 minucie w pole karne Jagi przedarł się Gelson Dala, ale Kelemen odbił jego uderzenie. W 17. minucie groźnie dośrodkowywał Bruno Moreira, ale na szczęście gości, nikt nie przeciął jego ostrej centry. Tego rodzaju akcji było dużo, ale piłkę z pola karnego wybijali albo obrońcy Jagiellonii, albo łapał ją Kelemen. Gospodarze przełamali obronę Jagiellonii w 28. minucie. Do idealnego wrecz podania Gelsona pomiędzy obrońców wybiegł Galeno i wyrównał stan meczu na 1:1.

Dzięki temu gospodarze nabrali wiatru w żagle, ale w ich akcjach brakowało konkretów. Jagiellonia z rzadka starała się kontratakować, a jej piłkarze decydowali się na strzały z daleka, jak na przykład Łukasz Burliga. W 37. minucie doszło do ciekawej sytuacji. Do daleko zagranej przez gości piłki wybiegł z bramki Makaridze, przyjął ją i dobiegł niemal do połowy boiska. Dopiero wtedy gruziński bramkarz wybił piłkę na aut, ale coś zabolało go w kręgosłupie. Do końca pierwszej połowy "ból w krzyżach" dawał mu się we znaki.

Gruzin uratował swój zespół, kiedy po kontrze strzał z ostrego kąta oddał Arvydas Novikovas. Fatalny w skutkach dla podopiecznych Ireneusza Mamrota okazała się czas doliczony do pierwszej połowy. Frankowski w pobliżu własnego pola karnego sfaulował Galeno. Do rzutu wolnego podszedł sam poszkodowany i strzałem w samo okienko pokonał Kelemena. Przewaga gości z Polski stopniała do minimum.

Drugą połowę zgodnie z przewidywaniami gospodarze rozpoczęli jako strona przeważająca. Jagiellonia nastawiła się na utrzymywanie piłki i grę z kontry. Taka taktyka okazała się skuteczna. Mniej więcej po dziesięciu minutach przewagi Rio Ave podopieczni trenera Mamrota otrząsnęli się i mieliśmy do czynienia z serią rzutów rożnych pod bramką Makaridze. Po kolejnym kornerze piłka wróciła do Mateusza Machaja, który jeszcze raz postanowił dograć mocno podkręconą piłkę w pole karne. Upadając doszedł do niej Taras Romanczuk i ku zdziwieniu wszystkich obserwatorów trafił na 2:2!

Rio Ave rzuciło się do ataku. Po jednym z rzutów rożnych, piłka trafiła w poprzeczkę bramki białostoczan, a niezwykle czujny musiał pozostać Kelemen. W 63. minucie kolejnym rzut rożny przyniósł gola gospodarzom. Piłka spadła pod nogi niekrytego Monte. Słowacki bramkarz odbił jego uderzenie, ale wobec dobitki Gelsona był bezradny. 3:2 i znów sprawa awansu na ostrzu noża.

Ten sam Gelson chwilę później w polu karnym Jagi przedryblował aż czterech piłkarzy. Na szczęście jego strzał był już zbyt lekki, aby pokonać Kelemena. Pod bramką Jagiellonii gotowało się jednak cały czas. To jeszcze nie był koniec tego meczu, a piłkarze z Białegostoku po raz kolejny potrafili "wrócić z dalekiej podróży". W 72. minucie jedyna w tym okresie kontra doprowadziła do kolejnego wyrównania. Frankowski dostał piłkę na prawym skrzydle i dograł idealnie na 15. metr do Martina Pospisila. Czech oddał niezbyt mocny i niegroźny z pozoru strzał, który jednak znalazł miejsce w bramce.

Rio Ave atakowało, ale już jakby z mniejszą wiarą. W 78. minucie kolejna przypadkowa piłka omal nie wpadła do bramki po przytomnym zagraniu Romanczuka i błędzie Makaridze. Skończyło się na rzucie rożnym, który... przyniósł bramkę dla Jagiellonii. Swoje wcześniejsze zagranie poprawił głową Romanczuk i właściwie zapewnił swojemu zespołowi awans.

Gospodarze też nie powiedzieli ostatniego słowa. Jagiellonia już nie broniła tak szczelnie jak wcześniej i z kontrą pognał pod jej bramkę Damien Furtado. Wyszedł sam na sam i doprowadził do wyniku 4:4, który się już nie zmienił. Piłkarze z Białegostoku po niesamowitym meczu awansowali do trzeciej rundy eliminacji.

Więcej: Onet.pl

Jagiellonia po zwycięstwie 1:0 w Białymstoku musiała obronić nikłą zaliczkę. Mecz nie rozpoczął się od huraganowych gospodarzy. Wręcz przeciwnie, zaraz na początku Tarantini oddał leciutki strzał, który nie mógł zagrozić Marianowi Kelemenowi. Zamiast tego chwilę później wzorową kontrę przeprowadzili piłkarze Jagiellonii. Piłkę na prawej stronie przejął szybki jak wiatr Przemysław Frankowski i zagrał wprost do pędzącego pod bramkę Rio Ave Cilliana Sheridana, który już zdążył zgubić obrońców. Irlandczyk nie mógł zmarnować takiej sytuacji i strzałem z lewej nogi pokonał Makaridze.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Wisła Kraków i rwący nurt pierwszej ligi. Droga do Ekstraklasy daleka
Piłka nożna
Miał odejść, a jednak zostaje. Dlaczego Xavi nadal będzie trenerem Barcelony?
Piłka nożna
Polacy chcą zostać w Juventusie. Zieliński dołącza do mistrzów Włoch
Piłka nożna
Zinedine Zidane – poszukiwany, poszukujący
Piłka nożna
Pięciu polskich sędziów pojedzie na Euro 2024. Kto znalazł się na tej liście?