Spoczywa on 90 km od brzegu, na głębokości 30 m. Zachowana część kadłuba ma 57,6 m długości, 4,1 m szerokości i 4,6 m wysokości. Rufą zwrócony jest na południe, dziobem na północ. Eksperci szacują, że pierwotnie jednostka była dłuższa niż 60 m, lecz krótsza niż 70 m.

Odkrycia dokonali pracownicy firmy ScottishPower Renewables podczas prac hydrologicznych poprzedzających budowę farmy wiatrowej East Anglia ONE. Sondowano dno, poszukując twardego miejsca do umocowania wiatraków. Zbadano w ten sposób 6 tys. km kw. dna, natrafiono przy okazji na pozostałości 60 innych wraków, znanych wcześniej, jednak ten był całkowicie nieoczekiwany.

Początkowo historycy wojskowości sądzili, że jest to jednostka holenderska, która poszła na dno podczas II wojny światowej, w 1940 roku. Jednak na podstawie informacji dostarczonych przez płetwonurków ze ScottishPower Renewables, którzy dokonali dokładnej inspekcji znaleziska, oraz w wyniku szczegółowej kwerendy w archiwach zidentyfikowano jednostkę jako niemiecki okręt podwodny U-31, który zatonął po wejściu na minę wraz z czterema oficerami i 31 marynarzami. Na swój ostatni patrol wyruszył z portu Wilhelmshaven 13 stycznia 1915 roku. Dotychczas jego los był nieznany. Firma ScottishPower Renewables zrezygnowała z prowadzenia prac w pobliżu wraku, aby nie naruszać miejsca spoczynku marynarzy.

Mimo stuletniego przebywania w morzu okręt zachowany jest w znakomitym stanie, stanowi prawdziwe podwodne muzeum techniki wojskowej. Zajmą się nim archeolodzy z Historic England – angielskiej komisji do spraw zabytków.

– Prowadząc tego typu prace i skanując morskie dno, spodziewamy się ujrzeć jakiś wrak. Jednak odkrycie tak niezwykłej jednostki to niespodzianka, możliwość dostarczenia informacji o losie marynarzy ich rodzinom i najbliższym, którzy być może zawsze zastanawiali się, co się wydarzyło podczas ostatniego patrolu – powiedział Charlie Jordan ze ScottishPower Renewables.