Klątwa Tutanchamona

Przez 3200 lat zmumifikowane ciało faraona Tutanchamona oczekiwało w ciemnościach nadejścia Ozyrysa i przebudzenia do życia wiecznego w nowym lepszym świecie. Ale to nie Wielki Sędzia zmarłych złamał pieczęć grobową władcy, tylko natrętny „barbarzyńca" z dalekiej północy.

Publikacja: 25.11.2021 15:39

Howard Carter z egipskim pomocnikiem przy sarkofagu faraona Tutanchamona (1922 r.)

Howard Carter z egipskim pomocnikiem przy sarkofagu faraona Tutanchamona (1922 r.)

Foto: Getty Images

99 lat temu brytyjski egiptolog Howard Carter w towarzystwie George'a Herberta, piątego hrabiego Carnarvon, nakazał egipskim robotnikom odsypać schody prowadzące do drzwi oznaczonych pieczęcią królewską Tutanchamona. Za nimi trzeba było oczyścić prowadzący w dół grobowca tunel, na którego końcu znajdowały się drugie zapieczętowane drzwi. Carter wywiercił w nich otwór, przez który włożył zapaloną świecę. Zajrzał do środka i zamilkł. „Na początku nic nie widziałem" – wspominał później. Gorące powietrze uciekające z komory powodowało migotanie płomienia świecy, ale po krótkim czasie, gdy jego oczy przyzwyczaiły się do słabego światła, szczegóły pomieszczenia zaczęły się wyłaniać z mrocznej mgły. Carter ujrzał rzeźby zwierząt, posągi i złoto. „Wszędzie był błysk złota" – zapisał. Stojący za nim lord Carnarvon zapytał: „Czy widzisz coś?". Carter nie spieszył się z odpowiedzią. Jakby od niechcenia, skupiony na tym, co widzi, odpowiedział spokojnym głosem: „Tak, cudowne rzeczy".

To, co obaj ujrzeli wewnątrz grobowca młodego władcy z XVIII królewskiej dynastii Egiptu, przeszło wszelkie wyobrażenie. Ale otwarcie grobu to był dopiero początek wydarzeń, które uczyniły to odkrycie najsławniejszym w dziejach archeologii. Ilość skarbów wypełniających grobowiec Tutanchamona oszołomiła ekipę Howarda Cartera.

Między egiptologami zaczęła krążyć pogłoska, że wśród odkrytych artefaktów była niepozorna gliniana tabliczka, którą Carter znalazł w przedsionku królewskiego mauzoleum. Widniała na niej inskrypcja z niepokojącym ostrzeżeniem: „Śmierć na skrzydłach dosięgnie każdego, kto zakłóci spokój faraona". Tabliczka, jeżeli w ogóle istniała, zaginęła. Ale klątwa zdawała się dopiero rozwijać skrzydła.

Egipscy robotnicy z niesmakiem wspominali, że lord Carnarvon żartował sobie w chwili wchodzenia do grobowca. Uznali jego zachowanie za uwłaczające. Dlatego wcale nie byli zdziwieni, gdy cztery miesiące i siedem dni po otwarciu królewskiego grobu Brytyjczyk rozstał się z życiem. Podczas porannego golenia Carnavorn zaciął na policzku miejsce ukąszenia przez komara nilowego i zainfekował ranę...

Czytaj więcej

Klątwa faraonów i seria tajemniczych śmierci

W ciągu kolejnych 12 lat z 58 osób obecnych przy otwarciu królewskiego grobowca osiem rozstało się z życiem.

Przez tysiące lat klątwa była uważana za najstraszniejszą broń. Niewidzialna niczym potwór czający się w mrocznym zaułku plugawej ulicy budziła grozę. Jak pisał Zygmunt Gloger, „ta straszna broń duchowa działała z taką samą niszczycielską siłą zarówno przeciw monarchom, jak i ich poddanym". Chroniła starożytne egipskie grobowce królewskie. Ostrzegała przed naruszeniem miejsca wiecznego spoczynku władców prekolumbijskich imperiów cywilizacji amerykańskich. Ślubowała rychłą śmierć temu, kto odnajdzie miejsce pochówku Czyngis-chana czy niektórych chińskich cesarzy.

Czy dosięgła też ludzi, którzy w piątek 13 kwietnia 1973 r. po raz pierwszy od niemal 500 lat zajrzeli do wnętrza komory grobowej króla polskiego Kazimierza IV Jagiellończyka? W ciągu dziesięciu lat od tego wydarzenia zmarło z tej grupy piętnaście osób. Dzięki szczegółowemu śledztwu Zbigniewa Święcha, opisanemu w książce „Klątwy, mikroby i uczeni" (1989), przypuszczamy, że winę za przedwczesną śmierć tych ludzi mogły ponosić śmiercionośne mikroby, które przetrwały w stanie anabiozy w królewskim grobowcu przez blisko pół tysiąca lat. Wyjaśnienie przedstawione przez Święcha wydaje się najbardziej spójne. Dlatego jego książka i kolejne tomy z tej serii wzbudziły duże zainteresowanie na całym świecie.

Musimy jednak pamiętać, że trudno powiązać ze sobą wszystkie zgony następujące w określonej grupie w ciągu 10 lub więcej lat. Arcybiskup krakowski, kardynał Karol Wojtyła, który pozwolił na otwarcie grobu i sam zajrzał do jego wnętrza (!), został papieżem, a jego pontyfikat okazał się jednym z najdłuższych w historii Kościoła. Wśród osób zmarłych w wyniku klątwy Tutanchamona wiele zgonów było przypadkowych. Nie można ich zatem w żaden sposób wyjaśnić infekcją mikrobem.

Archeologia
Kolos Konstantyna powrócił do Rzymu. Można go zobaczyć w Muzeach Kapitolińskich
Archeologia
Egipt restauruje piramidę w Gizie. "Dar dla świata XXI wieku"
Archeologia
We włoskim Paestum odkryto dwie nowe świątynie doryckie
Archeologia
Cucuteni-Trypole. Wegeosady sprzed sześciu tysięcy lat
Archeologia
Szwajcaria. Detektorysta znalazł na polu marchwi biżuterię sprzed 3,5 tysiąca lat