99 lat temu brytyjski egiptolog Howard Carter w towarzystwie George'a Herberta, piątego hrabiego Carnarvon, nakazał egipskim robotnikom odsypać schody prowadzące do drzwi oznaczonych pieczęcią królewską Tutanchamona. Za nimi trzeba było oczyścić prowadzący w dół grobowca tunel, na którego końcu znajdowały się drugie zapieczętowane drzwi. Carter wywiercił w nich otwór, przez który włożył zapaloną świecę. Zajrzał do środka i zamilkł. „Na początku nic nie widziałem" – wspominał później. Gorące powietrze uciekające z komory powodowało migotanie płomienia świecy, ale po krótkim czasie, gdy jego oczy przyzwyczaiły się do słabego światła, szczegóły pomieszczenia zaczęły się wyłaniać z mrocznej mgły. Carter ujrzał rzeźby zwierząt, posągi i złoto. „Wszędzie był błysk złota" – zapisał. Stojący za nim lord Carnarvon zapytał: „Czy widzisz coś?". Carter nie spieszył się z odpowiedzią. Jakby od niechcenia, skupiony na tym, co widzi, odpowiedział spokojnym głosem: „Tak, cudowne rzeczy".