Informacja ma poważne implikacje nie tylko dla Muzeum Biblii, ale także dla ewangelików i kościelnych instytucji, które płacą wysoką cenę za coś, co wydaje się być jednym wielkim oszustwem archeologicznym.
Jeffrey Kloha, główny kurator Muzeum Biblii, poinformował w oświadczeniu, że rewelacje niemieckich naukowców to "okazja, by uświadomić społeczeństwu znaczenie sprawdzenia autentyczności rzadkich artefaktów biblijnych, złożonego procesu testowania i naszego zaangażowania w transparentność".
Rękopisy są zbiorem starożytnych żydowskich tekstów religijnych, odkrytych po raz pierwszy w połowie lat 40. XX wieku w jaskiniach na zachodnim brzegu Morza Martwego, na terenie dzisiejszego Izraela. Uważa się, że ta olbrzymia "skrytka" dokumentów hebrajskich pochodzi z czasów Jezusa. Cała kolekcja, licząca ponad 9 tys. dokumentów i 50 tys. innych fragmentów, była wydobywana przez całe dekady.
Większość zwojów i fragmentów jest ściśle kontrolowana przez Izraelski Zarząd Zabytków (Israel Antiquities Authority). Jednak około 2002 roku na rynku pojawiły się nowe, nieznane fragmenty, jednak przyjmowane ze sceptycyzmem ze strony naukowców.
Ostrzegali oni, że nowe fragmenty zostały stworzone specjalnie z myślą o amerykańskich ewangelikach, którzy cenią zwoje. Tak się prawdopodobnie stało - seminarium baptystyczne w Teksasie i ewangelicki koledż z Kalifornii podobno zapłaciły miliony dolarów za fragmenty rzekomych artefaktów.