Wszyscy będziemy archeologią

Nie uwodzą elegancją portyków, nie ożywiają wyobraźni barokową rzeźbą, nie budzą respektu potęgą średniowiecznych zamczysk. A przecież są wokół nas – zabytki archeologiczne. I mają się źle

Publikacja: 04.03.2010 23:57

Targowisko, gmina Kłaj, woj. małopolskie. Zdjęcie lotnicze wykopalisk poprzedzających budowę autostr

Targowisko, gmina Kłaj, woj. małopolskie. Zdjęcie lotnicze wykopalisk poprzedzających budowę autostrady A4

Foto: Rzeczpospolita

Red

Skryte pod polami ornymi, łąkami, lasami. Relikty osad, cmentarzysk, warowni, miejsc kultu. Stąpamy po nich nieświadomi skrytego bogactwa. Przepalone kamienie, polepa, zbutwiałe belki, skorupy naczyń, krzemienne narzędzia, broń, ozdoby. Niedostrzegalne, a przez to obojętne.

By je skutecznie chronić, musimy je rozumieć, wyczuwać ich specyfikę i odmienność. Ochrona zabytków archeologicznych to nie tylko regulacje prawne i pieniądze. To także przełamywanie uprzedzeń i stereotypów u postronnych, ale i u braci w wierze konserwatorskiej: architektów, historyków sztuki, konserwatorów i polityków kierujących się zasadą: czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal.

Jest ich ponad 400 tysięcy, dwukrotnie więcej niż pozostałych zabytków: pałaców, dworów, spichlerzy, kościołów, kamienic, zamków. Niestety, tylko 2 proc. z tego wpisano do rejestru zabytków. Giną w ciszy, osamotnione. Dewastowane pałace czy dwory wywołują najczęściej reakcje. Ale rozorywane, rozjeżdżane spychaczami zabytki archeologiczne nie wzbudzają emocji.

[srodtytul]Jeremiada[/srodtytul]

Ostatnią deską ratunku bywa wpis do rejestru zabytków. Bowiem wykreślenie z niego wymaga zgody ministra kultury i dziedzictwa narodowego, co w znacznej mierze studzi apetyty na „rozwiązania ostateczne”, czyli zniszczenie. Tylko jak nadrobić lata zaniechań i zaniedbań? Na przykład w woj. mazowieckim od pięciu lat nie wpisano do rejestru żadnego obiektu archeologicznego.

[wyimek]Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu (Antoine de Saint-Exupéry, „Mały Książę”) [/wyimek]

Nie lepiej jest i gdzie indziej. By wpisać do rejestru tylko 10 proc. zabytków archeologicznych – najważniejszych – potrzeba 120 milionów złotych (wypisy, wyrysy, prace geodezyjne). Nie tędy droga.

Czy gminna ewidencja zabytków może być panaceum na tę dolegliwość? Jej tworzenie mimo obowiązku ustawowego pozostawia wiele do życzenia. Samorządom niespieszno. Na przykład w gminie Płoniawy-Bramura w powiecie makowskim tym zadaniem w ramach luzów wakacyjnych obarczono bibliotekarkę szkolną.

Wielu nieszczęść można by uniknąć, wspierając profilaktykę: rozpoznanie powierzchniowe ujawniające najbardziej zagrożone miejsca i idące w ślad za tym badania ratownicze. Cóż z tego, kiedy zupełnie zaniechano unikatowego w skali światowej programu Archeologicznego Zdjęcia Polski. Praktyka ostatnich lat pokazuje, że przeznaczenie na ten cel 600 tys. złotych na województwo byłoby tym minimum. W skali kraju 10 mln. złotych rocznie.

[srodtytul]Buchalteria[/srodtytul]

Kolejnym problemem jest przechowywanie wykopanych zabytków. Ich ilość wzrasta lawinowo w miarę budowy dróg, kolei, gazociągów, zbiorników. Nie przewidziano tej klęski urodzaju. Media informują o budowie kolejnych dużych muzeów, ale o systemowym zabezpieczeniu posiadanych skarbów – głucho.

Budżet Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego na rok 2008 przewidywał na zadania związane z ochroną zabytków około 130 mln złotych. Z tego około 2 proc. na ochronę zabytków archeologicznych. Paradoks? Bynajmniej. Mimo przytoczonych relacji ilościowych zabytki archeologiczne od lat pozostają szpetnym kopciuchem polityki konserwatorskiej, na szczeblu centralnym i wojewódzkim. Środki konserwatorskie wrzucane są do jednej przegródki, a tam zabytki archeologiczne przegrywają w przedbiegach z restauracją ołtarzy, elewacją kamienic czy nagrobków. Sic transit gloria mundi, tak przemija chwała świata. A przecież przeznaczenie około 12 proc. ogólnej puli środków na archeologię zaspokoiłoby podstawowe potrzeby w tej materii. Czy to zbyt wygórowane oczekiwanie?

Istnieje pomysł finansowania ochrony zabytków z kar budowlanych, podatków od usług turystycznych i odpisów od podatków od nieruchomości. Niestety, brakuje symulacji, która odpowiedziałaby na pytanie, czy uzyskamy „domknięcie finansowe” takiego przedsięwzięcia. A jest nim nie tylko prowizorium łataniny bieżących potrzeb. To również podwaliny pod wykreowaną wieloletnią strategię objętą krajowym programem ochrony zabytków. Nie tylko na najbliższe cztery lata, ale minimum na ćwierć wieku.

W przypadku źródeł finansowania zależnych od sytuacji zewnętrznej, uzyskanie stabilności wydaje się mocno wątpliwe. Trudno przecież założyć i wykonać plan ściągania kar na odpowiednim poziomie, trudno też zakładać stałą, wysoką koniunkturę w turystyce.

[srodtytul]Postulat[/srodtytul]

Przy dużej dozie optymizmu można uwierzyć, że każdy zabytek architektury – zrujnowany pałac, dwór, folwark, kamienica, a nawet XIX-wieczny fort, znajdzie swego wybawcę; ten, wpompowawszy krocie w odbudowę, po wielu latach zacznie osiągać zyski, mieszkając przy tym wytwornie. Niestety, rodzimym zabytkom archeologicznym brak tajemniczości egipskich grobowców, uroku Akropolu, wyniosłości Machu Picchu. Rodzimych zabytków o własnej formie przestrzennej – grodzisk, kurhanów, obwałowań – jest niewiele, 0żywiają krajobraz, pobudzają wyobraźnię, ale nic poza tym. Pozostałe skrywają uprawne pola. I trudno o wyłączenie ich spod uprawy, to kilkadziesiąt tysięcy hektarów.

Nawet niepoprawny marzyciel nie wykrzesze w sobie nadziei na urynkowienie tej części naszego dziedzictwa. Brak chętnych do zakupu starożytnych grodów. Bez stałej obecności państwa ich ochrona nie będzie możliwa.

Los nielicznych „perełek” potwierdza obawy. Biskupin dotąd boryka się ze zbieraniem funduszy na opracowanie wyników całości badań. Uznana w świecie kopalnia krzemienia w Krzemionkach Opatowskich sprzed 5000 lat nie trafiła na Listę Światowego Dziedzictwa

UNESCO tylko dlatego, że od lat nie można uporządkować i zabezpieczyć dewastowanego pola górniczego.

W minionym 20-leciu tylko jeden premier publicznie dawał wyraz sympatii do dziedzictwa archeologicznego (Włodzimierz Cimoszewicz). Piszący te słowa, niepoprawny optymista, chce wierzyć, że obecny garnitur ministrów mimo rozlicznych obowiązków (Euro 2012!) znajdzie czas, by się pochylić nad najdawniejszymi relikwiami ziem polskich, pomny tego, że wszyscy bez wyjątku będziemy kiedyś archeologią.

[ramka][srodtytul]Via Archeologica[/srodtytul]

W środowisku polskich archeologów panuje powszechne i mocne przekonanie, że ta dyscyplina nauki zmieni radykalnie swoje oblicze po wielkim epizodzie badań autostradowych, na trasach zwykłych dróg, obwodnic, linii kolejowych itp. Takie wykopaliska powinny być prowadzone w ramach ratowania wspólnego europejskiego dziedzictwa kulturowego[/ramka]

Skryte pod polami ornymi, łąkami, lasami. Relikty osad, cmentarzysk, warowni, miejsc kultu. Stąpamy po nich nieświadomi skrytego bogactwa. Przepalone kamienie, polepa, zbutwiałe belki, skorupy naczyń, krzemienne narzędzia, broń, ozdoby. Niedostrzegalne, a przez to obojętne.

By je skutecznie chronić, musimy je rozumieć, wyczuwać ich specyfikę i odmienność. Ochrona zabytków archeologicznych to nie tylko regulacje prawne i pieniądze. To także przełamywanie uprzedzeń i stereotypów u postronnych, ale i u braci w wierze konserwatorskiej: architektów, historyków sztuki, konserwatorów i polityków kierujących się zasadą: czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal.

Pozostało 89% artykułu
Archeologia
Piwo sprzed 10 tys. lat? Nietypowe odkrycie archeologów dotyczące starożytnych Chin
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Archeologia
Nowe odkrycie dotyczące prehistorycznej diety. Archeolodzy uzyskali przełomowy dowód
Archeologia
Polscy archeolodzy zbadają królewski grobowiec w Egipcie. Potrzebują pieniędzy
Archeologia
Niezwykłe odkrycie archeologów. Naukowcy odnaleźli zaginione miasto Majów
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Archeologia
Premierowy pokaz strojów z Faras w Luwrze