Wszystko wskazuje na to, że przeciętny Kowalski będzie miał w przyszłości do dyspozycji znacznie więcej skutecznych narzędzi diagnostycznych, które pozwolą mu wcześnie podjąć leczenie i uniknąć ryzyka, jakie niosą groźne choroby. – Zmienią się też procesy leczenia nowotworów. W przyszłości terapie będą mniej inwazyjne i mniej szkodliwe dla całego organizmu, a staną się bardziej zindywidualizowane, wykorzystujące możliwości układu odpornościowego człowieka – przewiduje Robert Dwiliński, dyrektor Uniwersyteckiego Ośrodka Transferu Technologii UW.
Wtóruje mu Paweł Biernat, prezes Biotts. – Personalizowane leki, tworzone pod konkretnego pacjenta, będą oddziaływać tylko w obrębie tkanek zmienionych przez chorobę, nie uszkadzając przy tym zdrowych komórek – przewiduje.
Przy UW powstają technologiczne startupy, zakładane przez naukowców i twórców wynalazków, którym w takiej formule łatwiej wprowadzić na rynek nowe rozwiązania. Przykładem może być firma Warsaw Genomics. Prowadzi badania, które pozwalają wykryć mutacje w genomie człowieka i na tej podstawie nie tylko określić ryzyko zachorowania na poważne choroby, w tym nowotwory złośliwe, ale też opracować dla pacjenta scenariusz badań profilaktycznych. Tak aby pod kątem wykrytych mutacji mógł się udać do określonych specjalistów, wykonać dalsze badania i w przypadku wykrycia choroby w jej wczesnym stadium podjąć właściwe leczenie.
Rynek diagnostyki genetycznej szybko rośnie. Jego globalną wartość – w zależności od źródeł – szacuje się na kilka lub nawet kilkadziesiąt miliardów dolarów.
Zastosowanie innowacji biotechnologicznych w leczeniu przynosi już pozytywne efekty. Lekarze są w stanie zwiększyć bezpieczeństwo i usprawnić prowadzenie terapii. Mogą to realizować komputerowo, planując leczenie radioterapią, aby precyzyjnie niszczyć komórki nowotworowe, oszczędzając przy tym zdrowe.