Lidia Krotoszyńska: Polacy uwierzyli, że ich głos zmieni rzeczywistość

Brutalna kampania przekreśliła szanse na szybkie pojednanie między Polakami – mówi Lidia Krotoszyńska, psychoterapeutka.

Aktualizacja: 13.07.2020 21:14 Publikacja: 13.07.2020 19:06

Lidia Krotoszyńska

Lidia Krotoszyńska

Foto: materiały prasowe

Dlaczego wybory prezydenckie wywołały aż takie emocje?

Złożyło się na to wiele czynników. Z jednej strony była to szczególnie długa kampania wyborcza, która w dodatku trwała w okresie wyjątkowym, bo w trakcie epidemii koronawirusa, gdy ludzie mieli poczucie strachu i zagrożenia. Z uwagi na kwarantannę mieli też więcej niż zazwyczaj czasu na to, by się w nie zaangażować.

Same wybory odbyły się w momencie narastającego kryzysu i wiążącego się z tym poczucia niepewności. Wreszcie, przy okazji tego głosowania, ujawniła się grupa osób, która stwierdziła, że to, co działo się w Polsce przez ostatnie lata, zaczyna im coraz bardziej doskwierać – zwłaszcza w sferze wolności, której nikt nie chce oddawać.

Czytaj także: Dlaczego Duda wygrał, a Trzaskowski przegrał

W mediach społecznościowych widać obniżenie nastroju wyborców Rafała Trzaskowskiego.

To skutek przedwyborczej wiary w to, że zmiana jest możliwa i każdy oddany głos się liczy. Polacy w niedzielę poszli spać z przekonaniem, że różnica między kandydatami jest nieduża i wszystko jeszcze może się zdarzyć. Gdy obudzili się rano, okazało się, że zmiany na stanowisku głowy państwa nie będzie. Takie realne zderzenie z niemożliwością zaistnienia zmiany wywołuje w naturalny sposób smutek, rozczarowanie i poczucie załamania. Wysoka frekwencja jest dowodem na to, że połowa Polaków uwierzyła w to, że można doprowadzić do wygranej Trzaskowskiego. Teraz mierzą się z tym, że mają siłę, ale nie przyniosła im takiego rezultatu, na jaki liczyli. Euforia i zaangażowanie zmierzyły się z rozczarowaniem, a ono jest zawsze bolesne i dokuczliwe.

Z drugiej strony nie widać jakiegoś szczególnego entuzjazmu po stronie wyborców Andrzeja Dudy. Cieszą się, ale umiarkowanie.

To efekt tego, że zobaczyli Polskę podzieloną na pół. Przekonali się, że jest ogromna grupa osób niezadowolonych z sytuacji w kraju. Ta kampania wyborcza była też niezwykle brutalna, padło wiele złych słów, nie brakowało szczucia na ludzi. Obserwowanie tego nie daje poczucia satysfakcji.

Problem w tym, że wiele z tych złych emocji przenosi się na ulice i do domów. W moim gabinecie przyjmuję wiele osób, które opowiadają o międzypokoleniowych czy małżeńskich konfliktach związanych z odmiennymi poglądami politycznymi. Brakuje partnerstwa w rozmowie zamiast podporządkowania, szacunku do odmienności i inności, przestrzeni do rozmowy, by poznać człowieka i jego poglądy, brakuje przestrzeni na zgodę i szacunek do drugiego człowieka. Polacy to widzą i mimo zwycięstwa swojego kandydata, nie mogą się z tego cieszyć w pełni.

Ile będzie trwał taki „powyborczy kac"?

Na pewno przez kilka najbliższych dni będzie jeszcze sporo emocji. Myślę, że od przyszłego tygodnia ludzie zaczną powoli wracać do swoich spraw, rodzin, dzieci i kredytów. Ważne jednak, by nie zostać z poczuciem przegranej i przekonaniem o braku wpływu na rzeczywistość. Trzeba znaleźć sposób na smutek. Radziłabym w takiej sytuacji starać się pozbyć uczucia beznadziei poprzez zaangażowanie w sprawy lokalne. To da nam poczucie jakiegoś wpływu na rzeczywistość.

Podczas wieczoru wyborczego prezydent Andrzej Duda zaprosił do Pałacu Prezydenckiego Rafała Trzaskowskiego. Czy Polacy odbiorą to jako nowy początek i gest pojednania?

Nie sądzę. Nie można tygodniami prowadzić polityki opartej na wrogości i szczuciu, a potem nagle wyciągać rękę i mówić, że było to nieważne, bo wynikało z potrzeby prowadzonej kampanii wyborczej. Ludzie są ułomni, ale raczej nie robią nagminnie rzeczy, które nie mieszczą się w ich systemie wartości.

Nie zobaczyłam w tym autentyczności i szczerości, raczej taktykę wyborczą.

Pracuję często z ofiarami przemocy. I to przypominało mi sytuacje, gdy w domu dojdzie do przemocy, a na drugi dzień kat przynosi swojej ofierze kwiaty i myśli, że sprawa załatwiona. Jednym „przepraszam" po tak długim, brutalnym ataku, jaki miał miejsce w mediach publicznych na ludzi, pewne grupy społeczne i samego Rafała Trzaskowskiego? Nie da się spowodować w ten sposób, że wszystko pójdzie w niepamięć. Nie będzie to zachętą do otwartości dla tych, którzy zagłosowali na Dudę, bo urzędujący prezydent trafił do nich z przesłaniami wartościującymi ludzi – na tych lepszych i gorszych.

Dlaczego wybory prezydenckie wywołały aż takie emocje?

Złożyło się na to wiele czynników. Z jednej strony była to szczególnie długa kampania wyborcza, która w dodatku trwała w okresie wyjątkowym, bo w trakcie epidemii koronawirusa, gdy ludzie mieli poczucie strachu i zagrożenia. Z uwagi na kwarantannę mieli też więcej niż zazwyczaj czasu na to, by się w nie zaangażować.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Zdrowie
Choroby zakaźne wracają do Polski. Jakie znaczenie mają dziś szczepienia?
Zdrowie
Peru: Liczba ofiar tropikalnej choroby potroiła się. "Jesteśmy w krytycznej sytuacji"
Zdrowie
W Szwecji dziecko nie kupi kosmetyków przeciwzmarszczkowych
Zdrowie
Nerka genetycznie modyfikowanej świni w ciele człowieka. Udany przeszczep?
Zdrowie
Ptasia grypa zagrozi ludziom? Niepokojące sygnały z Ameryki Południowej