Sprawcą kaca poalkoholowego jest aldehyd octowy, toksyczna substancja, która powoduje ból głowy, nudności, wymioty. Powstaje w momencie, gdy alkohol zaczyna się rozkładać i następuje bolesny proces trzeźwienia. Ale nie tylko nadużycie procentów jest w stanie zrujnować samopoczucie po biesiadzie. Również zjedzenie zbyt dużej ilości tłuszczu, soli i ostrych przypraw może wywołać objawy przypominające kaca, czyli tzw. kaca spożywczego.
Nudności, uczucie dyskomfortu i ból głowy są objawami przepełnienia jelit, przeciążenia organów wewnętrznych, m.in. żołądka, trzustki, wątroby. Nadmierna ilość jedzenia to dla organizmu szok, przewód pokarmowy po prostu nie nadąża z wytwarzaniem dostatecznej ilości enzymów, by strawić znacznie większą niż zwykle dawkę pokarmu.
Podobnie jak nie ma cudownego środka, po którego zażyciu można bezkarnie pić, tak nie ma suplementu diety, po którym można bez ograniczeń się objadać. W obu przypadkach pojawią się skutki nadużycia, choć z różnym nasileniem u różnych osób.
Czytaj też: Dieta bananowa - pomysł na majówkowy detoks
Najlepszym remedium na spożywczego kaca jest czas, ale można też próbować łagodzić dolegliwości. Raphacholin, krople żołądkowe czy inne ziołowe specyfiki dostępne bez recepty przyspieszą trawienie, choć spektakularnych efektów raczej nie należy oczekiwać.
Podobnie jak po przepiciu pomóc może spacer. Ruch pobudzi układ pokarmowy do pracy, co przyspieszy trawienie i skróci nieco męki.
Można też sięgnąć po gumę do żucia. Żucie pobudza wydzielanie śliny, która stymuluje kwas żołądkowy i pomaga przemieścić zawartość żołądka do jelita cienkiego – co jednak też zajmie trochę czasu.
Jeśli powodem spożywczego kaca jest zbyt słone jedzenie, trzeba wypić więcej wody niż zwykle. Nie tylko dlatego, że „suszy”, ale przede wszystkim po to, żeby wydalić z organizmu nadmiar sodu. I najważniejsze – po obfitej uczcie warto zafundować sobie choć jeden dzień lekkiej diety, np. bananowo-owsianej, która pozwoli odetchnąć przeciążonym organom.