Koronawirus: straż miejska może kontrolować, ale nie karać za brak maseczki

Wywiązywanie się z obowiązku zakrywania nosa i ust może kontrolować zarówno straż miejska jak i policja. Ci pierwsi mogą jedynie prosić obywatela o współpracę, ale nie mają możliwości ukarać niestosującego się do nakazu - pisze Onet.pl.

Aktualizacja: 09.10.2020 19:43 Publikacja: 09.10.2020 18:31

Straż miejska nie może karać za brak maseczki.

Straż miejska nie może karać za brak maseczki.

Foto: Adobe Stock

Często do łamania obowiązków podczas epidemii dochodzi w środkach komunikacji miejskiej. Jeśli pasażerowie nie przestrzegają obostrzeń: nie zakrywają twarzy albo nie respektują limitu miejsc w pojeździe wtedy reaguje kierowca, motorniczy czy maszynista - czytamy na Onet.pl.

Gdy mimo próśb kierującego pojazdem pasażerowie nie stosują się do próśb albo są agresywni, wzywana jest policji.

Funkcjonariusze policji za brak maseczki mogą nałożyć mandat w wysokości 500 zł, a nawet skierować wniosek do sanepidu o nałożenie grzywny, która może wynosić nawet 30 tys. zł.

Czytaj także: Od soboty maseczka, zaświadczenie lub mandat

– Owszem, straż miejska prowadzi takie kontrole, ale nie ma ustawowych narzędzi, by za to karać. Podobnie po wprowadzeniu w Warszawie strefy żółtej - nie będzie mogła nakładać mandatów za brak maseczek na ulicy i w innych publicznych miejscach. Oczywiście strażnicy miejscy na pewno będą zwracać uwagę osobom, które nie będą przestrzegać obostrzeń. Do tej pory również to robili podczas prowadzonych kontroli w komunikacji miejskiej – mówi Onetowi Karolina Gałecka, rzeczniczka Urzędu m.st. Warszawy.

Gałecka zwróciła także uwagę, że przepisy covidowe mające zastosowanie w komunikacji miejskiej są mało precyzyjne. – Nie jest w nich określone na przykład, kto ma w sytuacji przepełnienia opuścić pojazd i na jakiej podstawie ma zostać do tego wytypowany. I właściwie przez kogo - nie jest powiedziane, że to kierowca ma robić jakąś selekcję – zwraca uwagę rzeczniczka.

– W rozporządzeniu nie ma również wskazanego organu, który jest odpowiedzialny za kontrolowanie stosowania się do ograniczeń. Jest tylko wspomniane - o ile się nic nie zmieniło - że w sytuacji, kiedy będzie przepełniony tramwaj, autobus, to odpowiedzialność ponosi osoba kierująca pojazdem i to na nią będą nakładane mandaty. W Warszawie akurat takich sytuacji nie było, ale słyszałam, że w innych miastach kierowcy zostali za to ukarani. To jest sytuacja trudna, ponieważ kierujący nie jest od tego, żeby liczyć pasażerów. Ma skupić się na bezpiecznym prowadzeniu pojazdu – podkreśla Gałecka.

Często do łamania obowiązków podczas epidemii dochodzi w środkach komunikacji miejskiej. Jeśli pasażerowie nie przestrzegają obostrzeń: nie zakrywają twarzy albo nie respektują limitu miejsc w pojeździe wtedy reaguje kierowca, motorniczy czy maszynista - czytamy na Onet.pl.

Gdy mimo próśb kierującego pojazdem pasażerowie nie stosują się do próśb albo są agresywni, wzywana jest policji.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Prawo dla Ciebie
TSUE nakłada karę na Polskę. Nie pomogły argumenty o uchodźcach z Ukrainy
Praca, Emerytury i renty
Niepokojące zjawisko w Polsce: renciści coraz młodsi
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Aplikacje i egzaminy
Postulski: Nigdy nie zrezygnowałem z bycia dyrektorem KSSiP