W Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego trwają prace nad ustawą o Narodowym Instytucie Technologicznym – tak wynika z planu prac legislacyjnych rządu. Zreformuje ona instytuty badawcze. Chodzi o to, by stworzyć sieć instytutów, które będą wspierać działania priorytetowe dla państwa.
– Osobowość prawna poszczególnych instytutów zostanie przeniesiona na Narodowy Instytut Technologiczny. Kierunki i strategie wyznaczy kolegialna rada nadzorowana przez ministra rozwoju. Nadzór nad bieżącą polityką będzie zaś sprawował minister nauki i szkolnictwa wyższego – tłumaczy Piotr Dardziński, wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego.
Które instytuty wejdą w skład sieci? Rozstrzygną o tym ministrowie, którzy je nadzorują.
Lista jednostek, które na pewno stworzą sieć, zostanie podana przy okazji konsultacji społecznych. Projekt ustawy ma trafić do konsultacji w najbliższych dniach. Według planu Narodowy Instytut Technologiczny powstanie na przełomie 2017 i 2018 r. Obecnie jest aż 114 odrębnych instytutów nadzorowanych przez 16 różnych ministrów. Prowadzi to do rozproszenia ich potencjału.
– Instytuty rzadko kooperują, zdarza się nawet, że ze sobą konkurują, np. o granty badawcze. W rezultacie nie zdobywają grantów – mówi Dardziński.
Część instytutów, nawet gdy nie wejdzie w skład NIT, zostanie skonsolidowana. Żaden nie zostanie jednak zlikwidowany, mimo że niektóre utrzymują się tylko z wynajmu sal czy produkcji prostych wyrobów. Znaczna część instytutów jest bowiem zupełnie nieaktywna w obszarze uzyskiwania patentów. Z danych rządu wynika, że aż 32 instytuty (28,1 proc. ogółu) w latach 2009–2015 nie uzyskały ani jednego patentu.
Przychody instytutów z badań i rozwoju, które powinny stanowić kluczowy aspekt ich działalności, są niezadowalające. W latach 2013–2015 udział przychodów ze sprzedaży usług B+R w przychodach instytutów ogółem wyniósł zaledwie 7,3 proc. (12,5 proc. przy wyłączeniu z analizy instytutów medycznych).
W 2015 r. 35 instytutów nie uzyskało żadnych środków z grantów międzynarodowych, a dziewięć uzyskało jedynie niewielkie, rzędu kilkunastu– kilkudziesięciu tysięcy złotych.
System ma się wzorować na niemieckich instytutach Fraunhofera. Prowadzą one prace badawcze na zlecenie klientów z sektora przemysłu, usług i administracji publicznej. Nadzór nad nimi sprawuje Fraunhofer-Gesellschaft (FhG). U nas taką funkcję ma pełnić Narodowy Instytut Technologiczny z centrami kompetencji, np. energetycznym, biotechnologicznym, materiałowym, cyfrowym czy społecznym. Ministerstwa i inne jednostki rządowe będą mogły zlecać im badania bez przeprowadzania procedury przetargowej. NIT powinien jednak przede wszystkim działać na rzecz przedsiębiorców.
etap legislacyjny: trafi do konsultacji
masz pytanie, wyślij e-mail do autorki: k.wojcik@rp.pl