Technologie dopiero zaczną zmieniać życie człowieka

O rozwoju internetu mówi Michał Szczęsny, dyrektor ds. architektury i planowania sieci w Exatel.

Publikacja: 25.06.2018 21:00

Technologie dopiero zaczną zmieniać życie człowieka

Foto: materiały prasowe

Tekst powstał we współpracy z firmą EXATEL

Rz: Wiele osób żyje w czasach internetu od urodzenia i nie pamięta lat, gdy globalnej sieci nie było. Czy pan pamięta takie czasy w Polsce i okres, gdy internet się pojawił?

Michał Szczęsny: Pamiętam. Dla takiej osoby jak ja, funkcjonującej w ścisłym związku z siecią telekomunikacyjną, z internetem – to nie byłoby życie (śmiech). Dzisiaj jest to nie do wyobrażenia, ale jako licealista, uczeń szkoły średniej w Toruniu, skąd pochodzę, by skorzystać z internetu, chodziłem do bardzo prymitywnej kafejki internetowej zlokalizowanej de facto w mieszkaniu. Stały w niej cztery komputery. Takich miejsc nie było wówczas dużo. Działały przede wszystkim w sieci PDI (publiczny dostęp do internetu – red.) i prowadzili je prawdziwi zapaleńcy, powiedzielibyśmy dziś – geeki. Korzystanie z internetu też było inne niż dziś. Właściwie nie miał warstwy wizualnej. Część internautów była zakochana w IRC (pierwowzór znanych nam dziś komunikatorów, takich jak Gadu Gadu, WhatsApp – red.) i grach, a drugą grupę stanowili łowcy oprogramowania i byłem wśród nich ja. Za pierwszym razem, żeby zdobyć aktualizację systemu Linux, poszedłem do kafejki z zapasem dyskietek, których dziś już się nie używa, czekałem potem mniej więcej godzinę, żeby oprogramowanie ściągnęło się na nie, wróciłem do domu i przegrałem oprogramowanie na komputer stacjonarny.

Dziś jestem przekonany, że od przeszło 20 lat pracuję nad czymś, co zmienia życie ludzi, przenosi je do świata cyfrowego, a często jest jego sensem.

Kiedy internet w Polsce zaczął się dynamicznie rozwijać?

Stało się to nagle. Jeszcze w latach 1995–1996 sieci dostępu do internetu rozwijały się głównie w ośrodkach akademickich, takich jak TORMAN na UMK. Jako datę wysypu dostępu do internetu dla użytkownika masowego wskazałbym lata 1999–2001, czas tzw. pierwszej bańki internetowej. O tym, jak szybko zmieniał się wtedy świat, niech świadczy zmiana cen. W 2000 r. miesięczny abonament za łącze 2 Mb/s z dostępem do sieci globalnej poprzez infrastrukturę szwedzkiej Telii kosztował 65 tys. zł. Wejście nowych operatorów sprawiło, że po dwóch latach koszt spadł do 20 tys. zł.

Kolejnym przełomem było pojawienie się sieci mobilnych. To była ogromna zmiana z punktu widzenia infrastruktury. Pojawiła się telekomunikacja w nowym wydaniu, bardziej zinformatyzowana.

A czym jest teraz z punktu widzenia dyrektora architektury sieci w polskim operatorze globalna sieć internetu? Jest idealna?

Wydaje mi się, że jest nadal ogromne spektrum rozwoju dla sieci i aplikacji. Bezpośrednia komunikacja międzyludzka, twarzą w twarz (F2F), odpowiada za ponad 70 proc. kontaktów, a reszta – 30 proc. – to środki komunikacji elektronicznej. Tylko to pokazuje, że jest ogromna przestrzeń do tego, aby ludzie komunikowali się w większym stopniu przez środki elektroniczne.

Dziś internet dla sfery życia codziennego jest wsparciem podstawowego funkcjonowania i źródłem rozrywki. Kluczowa zmiana nastąpi wówczas, gdy przestaniemy być konsumentami treści, a cyfrowy świat wpłynie na nasze standardowe procesy życiowe. Można sobie wyobrazić, że co piątek będziemy spotykać się z kolegami z czasów szkolnych w ulubionej kawiarni odwiedzanej dzięki okularom VR. Pytanie, jak szybko się to zmieni. Wydaje się, że perspektywa rozwoju sieci 5G niesie ze sobą kolejny etap zmian i coraz większa część naszej przestrzeni życiowej będzie przenoszona w domenę cyfrową.

Operatorzy coraz silniej stawiają na internet rzeczy, w którym chodzi o dialog przedmiotów i urządzeń. Jak może on wyglądać?

Internet rzeczy również podzieliłbym na dwa obszary: pierwszy to rozwiązania pozwalające na prostą komunikacją swojego stanu, drugi to systemy, które w ciągu pięciu–ośmiu lat zmienią treść i sposób życia człowieka. Widać między nimi wyraźną granicę, mimo że w obu przypadkach mogą być zastosowane sensory, które pozwolą nam szybko zebrać dane, przetworzyć je i odpowiednio wykorzystać. To, że dzięki czujnikowi wtopionemu w asfalt uzyskamy informację o wolnym miejscu parkingowym, kontener na śmieci powiadomi firmę sprzątającą, że się wypełnia – naszego życia jeszcze nie zmieni. Natomiast zastosowania sieci mobilnych kolejnej generacji 5G, o których dziś mówimy – już tak.

Mam tu na myśli choćby cały obszar zwany V2X, czyli Vehicle to Everything: pojazdy autonomiczne poruszające się po drogach czy w powietrzu i komunikujące się z otoczeniem. Innym przykładem rozwiązań o takim znaczeniu są testowane sensory monitorujące zdrowie kobiety w ciąży i płodu, informujące na bieżąco lekarza o zmianie, czy np. czujniki wskazujące na zużycie implantu. W tej fazie internet rzeczy będzie musiał być prawdziwie niezawodny.

Jak na te wyzwania muszą odpowiedzieć właściciele infrastruktury telekomunikacyjnej?

Operatorzy w ostatniej dekadzie stracili dużo na rzecz producentów urządzeń konsumenckich. Byli panami życia i śmierci, gdy nikt nie myślał o tym, aby telefon wykorzystać inaczej niż do prowadzenia rozmów. Internet sprawił, że zostali zepchnięci do roli transmitera „zer i jedynek". Jednak to, czy internet rzeczy spełni swoją obietnicę, nadal w co najmniej 20–30 proc. leży w rękach operatorów. Komunikacja czujników musi mieć solidną podstawę w sieci operatora. Musi powstać infrastruktura, która pozwoli działać ich baterii dziesięć lat, a nie dwa dni, będzie niezawodna i zawsze oraz wszędzie dostępna. Sieci 5G korzystać będą z wyższych częstotliwości, wymagających większej liczby nadajników, a te trzeba będzie połączyć z rdzeniem sieci światłowodami. Rolą operatorów będzie zapewnienie, że sieć będzie dostępna prawie zawsze: zarówno w piwnicy, jak i w bardzo zagęszczonym miejscu.

Jak Exatel przygotowuje się na rewolucję 5G?

Rozbudowujemy naszą sieć światłowodową, która liczy 20 tys. km. Głęboko wierzymy, że maszty operatorów komórkowych będą potrzebowały coraz większych zasobów łączy tego typu. Z drugiej strony naszym zdaniem w Polsce nie będzie szans na to, aby powstały cztery sieci 5G, na wzór sieci 2G, 3G czy 4G. Przeszkodą będą chociażby ograniczenia budowlane i procedury pozwoleniowe, nawet jeśli poluzowane zostaną normy promieniowania elektromagnetycznego.

Przekonujemy też, że skoro sieć 5G stanie się ważna dla życia mieszkańców, staje się ważna dla państwa i funkcjonowania społeczeństwa, podobnie jak sieć energetyczna, autostrady czy szkoły, to warto, aby państwo się zaangażowało w jej budowę. Francja ma udziały w Orange, Niemcy w Deutsche Telekom, Włochy walczą o utrzymanie wpływu w Telecom Italia. W Polsce ta koncepcja wymagałaby odbudowy zasobów. Sądzimy, że dobrym pomysłem byłaby budowa operatora hurtowego, a mobilni operatorzy detaliczni mogliby się skoncentrować na tworzeniu nowych usług, aby im one nie uciekły jeszcze bardziej niż do tej pory. W ramach Exatel pracujemy nad kontynuacją RAPID 5G, międzynarodowego projektu, w którym uczestniczyliśmy. W ramach naszych projektów B+R opracowujemy komponenty sieci, aby być może docelowo stworzyć dla operatorów mobilnych bardzo ciekawą ofertę wykorzystania naszej sieci podkładowej dla ich usług.

Tekst powstał we współpracy z firmą EXATEL

Rz: Wiele osób żyje w czasach internetu od urodzenia i nie pamięta lat, gdy globalnej sieci nie było. Czy pan pamięta takie czasy w Polsce i okres, gdy internet się pojawił?

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację