Klientom będzie trudniej o kredyty

Spadek zapytań kredytowych raczej się nie pogłębi w kolejnych miesiącach – uważa Mariusz Cholewa, prezes BIK.

Aktualizacja: 04.05.2020 11:02 Publikacja: 03.05.2020 21:00

Klientom będzie trudniej o kredyty

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Pandemia ogranicza gospodarkę już półtora miesiąca. W jakim stopniu psuje się spłacalność kredytów?

Monitorujemy sytuację w cyklach tygodniowych, bazując na wskaźniku opóźnienia w spłacie o 1–30 dni. W drugiej połowie marca wskaźnik ten podniósł się, udział opóźnionych w tym przedziale kredytów ratalnych urósł do 6 proc. z 5,2 proc. przed pandemią, mieszkaniowych do 2,5 proc. z 2 proc. W przypadku pożyczek pozabankowych, wskaźnik opóźnionych rat o 1–30 dni podrósł w najgorszym momencie do 13 proc. z 10 proc. przed pandemią, ostatnio wynosi 12,7 proc. W przypadku mikrofirm też nie widać dużego wzrostu, wprawdzie wskaźnik podrósł do 5 proc., a chwilowo nawet 6 proc., ale ostatnio zmalał do 4,3 proc., czyli poziomu jak przed pandemią. W kredytach dla rolników wskaźnik urósł do 2,9 proc. z 2 proc. Nie ma więc załamania w spłacalności kredytów.

Które branże mają największe problemy?

Nawet w budownictwie czy handlu, które mogą najmocniej ucierpieć, nie widać dużego pogorszenia. W sektorze mikrofirm handlowych wspomniany wskaźnik pogorszył się z 4 proc. przed pandemią do chwilowo 4,5 proc., teraz wynosi 3,8 proc. Wszelkie informacje podawane przez różne biura informacji gospodarczej, jakoby rosła fala zadłużenia firm i przeterminowanych zobowiązań niefinansowych między kontrahentami z powodu pandemii, nie są prawdziwe. Na takie dane trzeba poczekać co najmniej dwa miesiące. Na razie nie widzimy większych problemów w spłacalności kredytów przez firmy.

W jakim stopniu wzrost odpisów może ograniczać potencjał do udzielania finansowania?

Banki muszą chronić depozyty klientów, więc przy wzroście ryzyka będą bardziej ostrożne i mogą być mniej skłonne do udzielania kredytów. Jeśli bezrobocie wzrośnie, ludzie będą mieli mniej na bieżące spłaty, choć lekko pozytywnie wpłynie na ich możliwości obsługi długu obniżka stóp procentowych. Ci, którzy dopiero chcą wziąć kredyt, będą mieli trudniej, bo ich zdolność kredytowa w razie zmniejszenia dochodów zmaleje. Banki, widząc wzrost ryzyka na rynku, zacieśnią politykę kredytową zawężając grono klientów, którzy dostaną nowe finansowanie.

Podaż kredytów może być więc mniejsza, ale i popyt, bo klienci są bardziej ostrożni z powodu niepewności gospodarczej?

Już przekłada się to na mniejszy popyt na kredyty. W ostatnich paru tygodniach wnioski o kredyty i pożyczki spadły 40–60 proc. rok do roku. Sprzedaż kredytów już znacząco zmalała, choć w przypadku mieszkaniowych mniejszy popyt przełoży się ze względów formalnych na niższą sprzedaż dopiero za jeden–trzy miesiące, bo tyle czasu mija do uruchomienia kredytu od wniosku. Część osób wstrzymuje się z wnioskami o hipoteki, innym banki odmawiają. To wpływa na niższą sprzedaż, ale nie spodziewam się, aby spadki rok do roku w kolejnych miesiącach były głębsze niż teraz. Mamy już pierwsze symptomy uspokojenia, liczba zapytań kredytowych nieco urosła.

Rzecznik finansowy uważa, że banki nie powinny raportować wakacji kredytowych do BIK. Jest ryzyko, że klienci z nich korzystający w przyszłości dostaną gorsze warunki kredytu niż reszta?

BIK, działając na mocy prawa bankowego, gromadzi wszelkie dane przekazywane przez banki. BIK jest jedynym źródłem informacji o rzeczywistym statusie rachunków kredytobiorców w Polsce, także o wszelkich zmianach w statusie kredytobiorcy, jakim jest m.in. skorzystanie z odroczenia rat. Banki raportują do BIK stan zobowiązań kredytobiorców dwa razy w tygodniu i każda zmiana prawie natychmiast znajduje odniesienie w bazie BIK, co pozwala zapisywać wszelkie zdarzenia, w tym np. standardowe restrukturyzacje, które na rachunkach klientów mogą być przeprowadzane niezależnie od działań związanych z pandemią. Dlatego ważne jest, aby w przyszłości można było odróżnić od innych właściwe oznaczenie zmiany na rachunku klienta wynikającej ze skorzystania z zawieszenia spłaty rat.

We wrześniu 2019 r. Trybunał Sprawiedliwości UE wydał wyrok w sprawie zwracania przez banki części prowizji za spłacone przed czasem kredyty konsumenckie. W jakim stopniu to ograniczy możliwości klientów zaciągania tych kredytów?

Przez długi czas konsolidacja kredytów stanowiła blisko połowę nowej sprzedaży. Teraz wskaźnik ten spadł do 41 proc. ze względu na zapoczątkowane od drugiej połowy 2019 r. zmniejszanie kwoty kredytu i skracanie jego okresu spłaty powodowane przez dostrzegane przez banki duże ryzyko udzielania niezabezpieczonych kredytów na 30–50 tys. zł i więcej nawet na dziesięć lat. Do tego doszedł wspomniany wyrok TSUE, który powoduje, że chęć banków do konsolidacji jest jeszcze mniejsza, bo w razie spłaty kredytu przed czasem muszą oddawać prowizje proporcjonalnie do czasu jego trwania. To negatywnie wpłynie na wartość udzielanych kredytów konsumenckich, ale zmniejszy ryzyko kredytowe. Klientom będzie trudniej zaciągnąć tak duże kredyty gotówkowe jak w 2019 r.

Zmiany regulacyjne najmocniej dotknęły firm pożyczkowych, bo drastycznie ograniczono maksymalną wysokość kosztów pozaodsetkowych.

Styczeń i luty przyniosły wprawdzie mniejszą sprzedaż tej branży niż rok temu, ale wciąż przyzwoitą. Prawdziwe tąpnięcie nastąpiło później: w tygodniu między 23 a 29 marca było tylko 50 tys. wniosków, a między 30 marca i 5 kwietnia już tylko 30 tys. To głównie efekt ograniczenia maksymalnych kosztów pozaodsetkowych. Tak niski ich poziom powoduje, że firmom pożyczkowym nie wystarczy przychodów, aby pokryć średni koszt ryzyka wynoszący w tej branży około 17 proc. Firmy pożyczkowe mające klientów zbliżonych do bankowych mają koszty ryzyka tylko nieco większe niż w bankach, ale te z liberalnym podejściem – aż kilkadziesiąt procent. Rynek ten jest zróżnicowany, część firm bardzo mocno ograniczyła podaż. Wiele nie przetrwa tej zmiany, bo oprócz ryzyka muszą pokryć też koszty operacyjne i finansowania. Szczególnie dotknięci będą ci działający za pomocą agentów i mało online, ale to duże organizacje i może dostosują swój biznes.

Zlikwidowanie podaży pożyczek nie oznacza jednak, że osoby o gorszym profilu ryzyka nie będą potrzebować finansowania. Rozwinie się szara strefa?

Cel tych regulacji jest słuszny – nie wpędzać osób w spiralę zadłużenia, ale przeprowadzone cięcie kosztów pozaodsetkowych przy rosnącym ryzyku jest chyba zbyt mocne i może doprowadzić do rozwoju szarej strefy. Może być tak jak w Wielkiej Brytanii, gdzie w podobnej sytuacji rozkwitły lombardy. Rynek pożyczkowy jest potrzeby, ale jednocześnie jest bardzo różnorodny, zabrakło mu samoregulacji. Być może banki, zacieśniając politykę kredytową, „wypchną" część bardziej ryzykownych klientów do firm pożyczkowych. A bardziej ryzykowni klienci branży pożyczkowej zostaną odcięci od finansowania.

Czy to groźne dla banków?

To system naczyń połączonych: firmy pożyczkowe i banki w 80 proc. mają tych samych klientów. Ponad 102 tys. klientów ma łącznie aż ponad dziesięć produktów kredytowych i pożyczkowych. Problemy ze spłatą zobowiązań wobec firm pożyczkowych mogą więc częściowo zarazić banki. Klienci firm pożyczkowych mający w nich 6 mld zł zobowiązań mają 27 mld zł kredytów w bankach, z czego 6,5 mld zł mieszkaniowych. Około 45 proc. wspólnych klientów banków i firm pożyczkowych ma co najmniej jeden produkt pożyczkowy lub kredytowy przeterminowany powyżej 90 dni. Tak wysoki poziom jest potencjalnym ryzykiem dla sektora bankowego i grozi zarażeniem portfela bankowego „wirusem", którego źródłem będzie portfel firm pożyczkowych.

CV

Od czerwca 2013 r. prezes BIK, jest też przewodniczącym rady nadzorczej BIG InfoMonitor. Od 2017 r. wiceprezes ACCIS, stowarzyszenia zrzeszającego najwięcej rejestrów kredytowych na świecie. Absolwent Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Gdańskiego, doktor nauk ekonomicznych. W latach 1998–2013 związany z Bankiem Handlowym, był dyrektorem departamentu strategii.

Pandemia ogranicza gospodarkę już półtora miesiąca. W jakim stopniu psuje się spłacalność kredytów?

Monitorujemy sytuację w cyklach tygodniowych, bazując na wskaźniku opóźnienia w spłacie o 1–30 dni. W drugiej połowie marca wskaźnik ten podniósł się, udział opóźnionych w tym przedziale kredytów ratalnych urósł do 6 proc. z 5,2 proc. przed pandemią, mieszkaniowych do 2,5 proc. z 2 proc. W przypadku pożyczek pozabankowych, wskaźnik opóźnionych rat o 1–30 dni podrósł w najgorszym momencie do 13 proc. z 10 proc. przed pandemią, ostatnio wynosi 12,7 proc. W przypadku mikrofirm też nie widać dużego wzrostu, wprawdzie wskaźnik podrósł do 5 proc., a chwilowo nawet 6 proc., ale ostatnio zmalał do 4,3 proc., czyli poziomu jak przed pandemią. W kredytach dla rolników wskaźnik urósł do 2,9 proc. z 2 proc. Nie ma więc załamania w spłacalności kredytów.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację